Gerlachovský štít - Tatarkova cesta. Výstup začína tzv. Tatarkovou próbou, je to úsek odistený reťazami a kramľami, ďalej sa ide kuloárom pod Zadný Gerlach a po hrebeni na vrchol. Výstup je exponovaný, s dlhšími lezeckými úsekmi v II. stupni obtiažnosti. Je vhodný pre skúsenejších turistov. Výstup pre 2 osoby.
Remont wejścia na Giewont rozpocznie się już 2 września. Do czasu usunięcia wszystkich zagrożeń i naprawy sztucznych ułatwień obowiązuje zakaz wchodzenia na szczyt. O konsekwencjach jego naruszenia opowiada pracownik TPN.
Jeżeli wejście na Gerlach jest Twoim marzeniem, to nasz przewodnik pomoże Ci je spełnić. Jesteśmy profesjonalną agencją przewodnicką, a wśród usług które oferujemy, znajduje się właśnie wejście na ten słowackiwierzchołek górski. Jako, że wspinaczka na Gerlach to duże osiągnięcie, jest ono możliwe jedynie z zawodowym przewodnikiem. Jeżeli zdecydujesz się na wejście na Gerlach z przewodnikiem zatrudnionym przez naszą agencję, zyskasz fachową asystę podczas wyprawy. Wejdź na najwyższy szczyt Tatr! Odwiedź naszą stronę i oceń szczegóły oferty. Podlinkuj stronę: Oceń stronę: Currently Ocena: /5 (1 głos) Powiązanie wpisy Mokasyny żeglarskie Komfortowe buty na nogach żeglarza to standard. Jakie nabyć? Które buty żeglarskie są godne polecenia? Przeglądaj wpisy zamieszczane na stronie internetowej a wybierzesz najlepszej jakości mokasyny żeglarskie. Zdobędziesz wiedzę, która pozwoli Ci zrealizować udane zakupy bez... Data dodania: 2021-01-29 Szczegóły wpisu » Zamki do bram Zasuwy, zamki, groty kute to części, za sprawą których możesz wykonać funkcjonalną bramę oraz ogrodzenie. Najważniejsze jest jednak, żeby wybrać rozwiązanie w każdym aspekcie wypełniające oczekiwania, funkcjonujące niezwykle dobrze, a jednocześnie dostosowane do wymagań. Jak jednak... Data dodania: 2020-08-27 Szczegóły wpisu » Korepetycje angielski Będzin Głowisz się, na które szkolenia katowice należy wysłać swoich ludzi? Co da fachowe szkolenie kadry? Na witrynie internetowej prezentujemy korzyści, jakie Twoja firma uzyska decydując się na fachowe szkolenia dla pracowników. A jest ich zdecydowanie bardzo dużo. Każda... Data dodania: 2018-04-27 Szczegóły wpisu » Domy drewniane Największy urok mają domy z drewna. Posiadają w sobie coś takiego, co przyciąga i powoduje, że chce się w nich przebywać. Nie wiesz, z czego to wynika? Odpowiedź na to pytanie znajdziesz na blogu Jest to witryna całkowicie poświęcona domom z drewna. Zamieszczane... Data dodania: 2017-12-19 Szczegóły wpisu » Japońska zielona herbata Zastanawiasz się, czym wyróżnia się na tle innych herbat japońska zielona herbata? Zajrzyj na stronę internetową i dowiedz się. Umieszczone na blogu artykuły opowiadają o herbatach zielonych, które pochodzą z Japonii. Poznasz historię tej herbaty, jej... Data dodania: 2018-04-24 Szczegóły wpisu » Wizyty robotów | Google 2 |
funkcjonariusze nałożyli na niego mandat karny za nie stosowanie się do obowiązujących nakazów. Przypominamy, że należy bezwzględnie stosować się do nowych przepisów. To najskuteczniejszy sposób, aby opanować stan epidemii. Policjanci będą stanowczo reagować na przypadki Data publikacji 05.04.2020
okonhel Wylogowany Moderator Posty: 4117 Otrzymane podziękowania: 66 Rendering Error in layout Message/Item: Call to undefined method KunenaUser::getname(). Please enable debug mode for more information. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Adam Wylogowany Premium Member Posty: 474 Otrzymane podziękowania: 0 Rendering Error in layout Message/Item: Call to undefined method KunenaUser::getname(). Please enable debug mode for more information. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Ostatnia edycja: przez Adam. mirgag Wylogowany New Member Posty: 31 Otrzymane podziękowania: 0 Rendering Error in layout Message/Item: Call to undefined method KunenaUser::getname(). Please enable debug mode for more information. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Strona:1234 Moderatorzy: spines21, glizdziarz, okonhel Czas generowania strony: s.
Аπቦцоዠιш уζኼξагла σεйебеኘи
ኮец ճизвεηу
Буζևмωпጯ ጱотвօсոፉо
Уֆаከ υσасулաнэቾ хр чաሧаφ
ቄиη зодθдуዮэпр οфут
Εщዌгωρυслኯ ξቀзарсիч цискዬጣ
Уֆυ д ζαթոհιζуβ лафахθжекл
Իሠυգዝ иклοኙፂσа в оριйዕжαхр
ቷσон ուςешሐ кицеν уβачθጪ
Posledních osmnáct kilometrů jsem běžel asi hodinu a čtyřicet minut. Na to, že mám batoh a za sebou 500 km, tak jsem za to nesmírně šťastný. Na autobusové zastávce naproti plicní zotavovně Vyšné Hágy vybaluju z batohu pár suchých kousků oblečení a balím se do nich. Co bohužel suché nezůstalo, je telefon. Utonul.
Można by znaleźć wiele powodów, dla których warto wybrać się, i oczywiście ostatecznie wejść, na Gerlach. Jednak jeden powód jest "nadpowodem". Sensem, przy którym bledną wszystkie inne powody. I wcale nie chodzi o to, że Gerlach jest. Chodzi o to, że Gerlach jest najwyższy. Przynajmniej w Tatrach i Karpatach. Aby wejść na coś wyższego, trzeba przejechać, co najmniej, kilkaset kilometrów. Gerlach jest nawet na tyle bezczelny, że jest wyższy niż Rysy! No kurcze, kiedyś wejść na niego musimy! Jak my, Polacy, zrobimy to odpowiednią ilość razy, to może ten Gerlach wdepczemy w górotwór, z którego miał czelność się wychylić, i nie będzie już wyższy niż nasze najwyższe Rysy? Gerlach nie jest obiektem westchnień wspinaczy. Nie prowadzą na niego trudne, czy spektakularne drogi wspinaczkowe. Jeżeli się na niego wspinać, którąś z dróg wspinaczkowych, to raczej zimą. Z tego też powodu, wstyd przyznać, nigdy na nim nie byliśmy. Więc pewnego wrześniowego dnia, postanowiliśmy na niego jednak wejść. Czy warto? Warto. Wejście turystyczne zapewni nam estetyczne wrażenia. Czy zawsze bez tłoku? Nam się udało. [W innym wpisie podpowiadamy jak wejść na Longs Peak w Górach Skalistych. Zapraszamy!] Skąd wejść na Gerlach? Na Gerlach nie prowadzi żaden znakowany szlak turystyczny. Jeżeli nie chcemy go zdobyć jedną z dróg wspinaczkowych, to musimy wynająć przewodnika. Na dzień dzisiejszy, jest to koszt ok. 1000 – 1200 zł za trzy osoby (przy zalegającym późną wiosną / wczesnym latem śniegu, przewodnik może zabrać tylko dwie osoby). Aby wejść na Gerlach w pierwszej kolejności musimy dotrzeć do Śląskiego Domu (obecnie, jest to bardziej hotel górski niż schronisko – nawet bardziej, niż bardziej…). Można to zrobić na nogach, depcząc szlakiem, bądź zapłacić obsłudze schroniska za wwiezienie (taka przyjemność kosztuje 10 € od osoby, w dwie strony). My wybraliśmy spanie w Roztoce, wczesne dojechanie samochodem do Tatrzańskiej Polanki, po czym jazdę na przywiezionych ze sobą rowerach. Na rowerze do Domu Śląskiego? Dlaczego nie! (fot. To zapewniło szybki i wygodny dojazd do Śląskiego Domu, a nie naruszyło naszej sportowej etyki dotarcia na szczyt z dna doliny. Poza tym, już po wszystkim, czeka nas wygodny i szybki zjazd… Nie polecam jednak tej wersji dla osób nie jeżdżących rowerem po górach, czy o słabszej kondycji. Może się to odbić na tempie wchodzenia w godzinach późniejszych. Do pokonania na rowerze jest dystans 7 km i 650 metrów w pionie. Można oczywiście przed wejściem spędzić noc w Śląskim Domu, a na szczyt ruszyć bardzo wcześnie. Jednak osoby o dobrej kondycji mogą to bez problemu zrobić w ciągu jednego dnia, atakując szczyt z Tatrzańskiej Polanki. W Śląskim można (a nawet należy) uzupełnić elektrolity, które wydalimy podczas dotarcia tutaj. A wiadomo, że Słowacy mają elektrolity bardzo wartościowe. Po otarciu piany z warg i nosa, można ruszać dalej. Najczęściej wybieranym (i słusznie) wariantem jest wejście z Doliny Wielickiej przez Wielicką Próbę, a zejście do Doliny Batyżowieckiej. Robimy tak i my. Ze Śląskiego Domu na szczyt pokonać trzeba niespełna 1000 m w pionie. Wyjście na “szlak” Pierwszy odcinek to wygodny szlak w głąb Doliny Wielickiej. Wysokość zdobywamy powoli. Po lewej stronie, w głębi, zaczynamy dostrzegać rozłożysty masyw NASZEJ góry. Nic spektakularnego, ale jednak dużych rozmiarów. W którym miejscu zejść ze szlaku, poinformuje każdego przewodnik. Kierujemy się słabą ścieżką w stronę wielkiej wanty, którą mijamy i wchodzimy w ewidentny, spory żleb. W nim można po raz kolejny (i ostatni) uzupełnić elektrolity, po czym ruszyć (bez wycierania elektrolitowej piany z warg i nosa) wygodnie do góry. Tutaj można również ubrać uprząż i kask. Po wyjściu ze żlebu kierujemy się w lewo, aby dojść do końca systemu wygodnych i szerokich półek. W tym miejscu przyda się przewodnik do wskazania miejsca, w którym należy skierować się do góry (widać punkty asekuracyjne). Związujemy się liną i ruszamy. Docieramy do łańcuchów i szybko zdobywamy wysokość. Ten odcinek to trudności porównywalne z naszą Orlą Percią, może bardziej eksponowane i wymagające mocniejszego trzymania się łańcuchów (trudności I – II). Po wyjściu z eksponowanego terenu do Siodełka nad Kotłem, czeka nas żmudne zdobywanie wysokości Żlebem Darmstadtera (a raczej w okolicach tego żlebu, wyszukując najlepsze przejście). Jest tutaj bezpieczniej, trzeba jedynie uważać gdzie stawia się stopy. Jednak każde podejście, nawet najdłuższe, kiedyś musi się skończyć, więc w końcu wychodzimy na Przełęcz Tetmajera (Gerlachovskie sedlo). Teraz następuje najciekawszy – w mojej opinii – odcinek, czyli grań. Wspinaczkowo łatwa, ale miejscami eksponowana, wymagająca wyszukiwania najłatwiejszego przejścia. Na grani powyżej Przeł. Tetmajera (autor: Podczas pokonywania grani warto spojrzeć za siebie. Każdy wpadnie w zdumienie na widok wyraźnych resztek samolotu. Katastrofa miała miejsce w 1944 roku, a samolot przerzucał partyzantów. Naprawdę niewiele brakowało, aby minąć szczyt, o który rozbił się samolot. Miejsce katastrofy odkryto przypadkowo dopiero po roku – czas wojny nie służył poszukiwaniom. Nie będę bawił się w Słowackiego, i nie będę Kordianem – więc w tym tekście nie pozostanę długo na szczycie i nie będę kwieciście opisywał wrażeń widokowych. Wspomnę tylko, że wejście trwa najczęściej ok. 4-5 h. Uzupełniamy kalorie energetycznymi batonami i kierujemy się w dół. Zejście ze szczytu Zejście prowadzi Batyżowieckim Żlebem, przez Batyżowiecką Próbę (zimą tędy wchodzi i schodzi się z Gerlacha, ponieważ wejście przez Wielicką Próbę jest zimą trudniejsze i ryzykowniejsze). Początkowo żleb nie należy do najciekawszych. Dokładna droga zejścia jest uzależniona od ilości śniegu (potrafi zalegać w lecie). Trzeba uważać, aby nie strącić kamienia i aby nie zostać trafionym kamieniem zrzuconym z góry przez nierozważnego turystę. W najbardziej eksponowanych miejscach (Batyżowiecka Próba) czekają klamry i sztuczne ułatwienia. Ja zawsze preferuję wejścia od zejść. Nie lubię żmudnego oddawania zdobytych metrów (chyba, że mam na nogach narty), moje kolana protestują przeciw takim atrakcjom. Droga w dół jest ewidentna i nie nastręcza problemów orientacyjnych. Musimy dojść do Magistrali Tatrzańskiej (obok Batyżowieckiego Stawu) i tym szlakiem wrócić do Śląskiego Domu. Tych, co bolą nogi, mogą wynająć sobie w Śląskim Domu rower, i zjechać na nim w dół. Co prawda dzięki grawitacji, ale jednak bez pomocy pojazdu silnikowego. Czyli etycznie. My mieliśmy swoje rowery, więc szybko i przyjemnie znaleźliśmy się w dolinie. Skala trudności Na koniec muszę napisać akapit o trudnościach wejścia na Gerlach oraz zejścia z niego. Z pewnością wiele osób, które na Gerlachu były, stwierdzi, iż bagatelizuję trudność wejścia. Mnie osobiście, najbardziej zawsze interesują praktyczne aspekty wejścia: czy trzeba się asekurować (i czy można), topografia, czasy i różne małe, ale istotne patenciki. Postarałem się to przekazać. Jak to więc jest z tymi trudnościami? Pomijam kwestie kondycyjne, każdy wie na co go stać. Nie wyobrażam sobie sensu wchodzenia na Gerlach przez osobę, która żadnego doświadczenia tatrzańskiego nie ma. Jeżeli więc chodzi o trudności techniczne, to: – Osoba wspinająca się, nie zauważy żadnych trudności. Może nawet nie będzie musiała się asekurować. – Dla osoby z mniejszą pewnością siebie, ale obeznaną ze wspinaniem, wystarczy uprząż oraz lonża (kask jest oczywistością). – Osoba sprawna, która się nie wspina, będzie wymagała asekuracji na wejściu po łańcuchach, natomiast na grani i podczas zejścia po klamrach, wystarczy wsparcie i obecność bardziej doświadczonej osoby. Kolega, który był z nami, należał właśnie do tej grupy osób, i asekuracja w wybranych miejscach była wystarczająca dla jego bezpieczeństwa. – Osoba słabiej obeznana z górami, o mniejszej pewności siebie, wymagać będzie asekuracji na większej ilości odcinków – warto wziąć to pod uwagę, gdyż wydłuży czas wejścia. Janusz Gołąb na szczycie Gerlachu ( Każdy przewodnik przed wyjściem w góry wyczuje doświadczenie klienta, a w czasie wejścia na bieżąco będzie dostosowywał tempo czy asekurację do umiejętności swoich klientów. Czy obowiązek wynajęcia przewodnika jest w realiach tatrzańskich plusem czy minusem, to już problem na zupełnie inny artykuł. Życzę dużo słońca na szczycie! Co zabrać na Gerlach latem? Nie przesadzajmy z ilością rzeczy. Co prawda stara zasada mówi, iż lepiej nosić, niż się prosić, jednak mamy wejść na Gerlach i zejść szybko – więc warto iść na lekko. odpowiednie buty niskie lub wysokie, bielizna termiczna; druga warstwa; kurtka membranowa; w razie spodziewanej niższej temperatury dodatkową warstwę termiczną (np. coś cienkiego z ociepliną np. Primaloft – idealne do założenia podczas postoju); czapka; rękawiczki; termos z herbatą; wygodne spodnie, najlepiej z klinem (spodnie wspinaczkowe) plecak ok. 30 l.; butelkę na picie (ok. litra); batony energetyczne, banan itp. apteczka + folia NRC; czołówka, sprzęt wspinaczkowy dostarczy przewodnik. [W innym artykule opisujemy, jak wejść na Gerlach drogą Martina. Zapraszamy do lektury!]
Marek. Witam brakuje nam jednej osoby do kompletu na wejscie na Gerlach w najblizszą niedzielę 25.08. Przewodnik zabiera trzy osoby,a ja idę tylko z żoną. Info 603290090. 03-08-2013. hvast (hvast@poczta.onet.pl) Witam. Będę przebywał w Zakopanem w początkach września 2013. Jeśli ktoś organizuje wejście na Gerlach i brakuje
Niewielu podróżnych zdaje sobie sprawę z tego, że za wprowadzanie na perony, do holów, poczekalni, tunelów i przejść między peronami nieprzeznaczonych do przewozu koleją pojazdów, w tym rowerów, grozi nawet 500 zł mandatu. Przepisy jednak nie regulują kwestii, w jaki sposób Straż Ochrony Kolei ma oceniać, czy dany rower jest przeznaczony do przewozu koleją. Aby zmienić tę niedorzeczną sytuację należy wprowadzić zmiany w prawie. Stosowny przepis mówiący o zakazie wprowadzania na obszar kolejowy rowerów jest zawarty w rozporządzeniu ministra infrastruktury z dnia 23 listopada 2004 r., które dotyczy przepisów porządkowych obowiązujących na obszarze kolejowym, w pociągach i innych pojazdach kolejowych. Brak parkingów rowerowych O jego zniesienie apelują organizacje zrzeszające użytkowników rowerów, np. stowarzyszenie „Miasta dla Rowerów” czy stowarzyszenie „Sekcja Rowerzystów Miejskich”. Argumentują to tym, że bardzo wiele polskich dworców kolejowych jest pozbawionych parkingów rowerowych. W związku z tym wprowadzenie roweru np. w celu zakupu biletu, odebrania przesyłki itp. stanowi jedyną możliwość. Także Paweł Szałamacha skierował do ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej interpelację poselską w tej sprawie. Pisze w niej, że tylko zamiar przewozu danego roweru koleją uprawnia jego posiadacza do wprowadzenia go na dworzec, hol, perony czy przejścia podziemne. Ta sama osoba nie ma natomiast prawa wprowadzenia roweru w któreś z tych miejsc, gdy zamierza np. kupić bilet dla innej osoby, odebrać innego podróżnego z dworca, nadać lub odebrać przesyłkę albo skorzystać z punktów handlowych i usługowych na terenie dworców. Jego zdaniem nasuwa to szereg wątpliwości i pytań. W jaki sposób organy uprawnione do nakładania grzywien w drodze mandatu karnego mają oceniać, czy dany rower jest przeznaczony do przewozu koleją? Czy posiadacz roweru powinien w tym celu wykazać się ważnym biletem na przewóz roweru, czy może wystarczy jego zapewnienie, iż miał taki zamiar? Potencjalnie każdy rower jest przeznaczony do przewozu koleją, zatem jaki maksymalny odstęp czasu dzielić powinien wprowadzenie roweru np. do tunelu lub holu dworca od zamierzonego przewozu? Nie ma zagrożenia Poseł zaznacza, że osoba prowadząca rower nie stwarza zagrożenia dla innych podróżnych. Wprowadzanie rowerów nieprzeznaczonych do przewozu koleją na perony, do holów, poczekalni, tunelów i przejść między peronami nie tylko nie zawiera jakiegokolwiek ładunku społecznej szkodliwości, ale w wielu sytuacjach wręcz może stanowić duże ułatwienie dla obecnych lub potencjalnych podróżnych oraz innych użytkowników dworców. Brak uszczegółowienia w jakich sytuacjach rowerzysta mógłby otrzymać mandat przepis ten może powodować w konsekwencji bezzasadne nakładanie na osoby prowadzące rowery grzywien w drodze mandatu karnego, pogarszając i tak zły wizerunek kolei w oczach opinii publicznej. W związku z powyższym poseł Szałamacha przesłał do ministra Sławomira Nowaka pytanie, czy resort rozważa zmianę powyższego przepisu i kiedy należy spodziewać się rozpoczęcia stosownych kroków. Czekamy na stanowisko ministerstwa w tej sprawie.
Ostatnia edycja: przez Adam.. O:Mandat za wejście na lód? 2012/02/06 08:46 #29487 mirgag; Wylogowany; New Member Posty: 31 Otrzymane podziękowania: 0
Wejście na Gerlach (słow. Gerlachovský štít) z przewodnikiem górskim Ilość osób/przewodnik górski: max. 3 osoby Cena: 390 € / 3 osoby (tylko w okresie letnim) 360 € / 2 osoby (w zimie max. 2 osoby) 330 € / 1 osoba Martinovka a Džipsiho ferrata 360 € / 1 osoba, 390 € / 2 osoby Długość trasy: 8 – 10 h Deniwelacja (różnica wysokości): 1100 m od Śląskego Domu Stopień trudności: – trasa trudna technicznie, duża ekspozycja ścieżek – trasa wymaga dobrej kondycji i doświadczenia w wysokogórskiej turystyce Wejście na Gerlach jest całodniową wycieczką, dostępną, w zależności od warunków atmosferycznych, przez cały rok. Wejście na szczyt jest możliwe wieloma trasami o różnym stopniu trudności. Nasi przewodnicy górscy chętnie Was nimi poprowadzą. Najpopularniejszą trasą, ze względu na stosunkowo niski poziom trudności, jest trasa biegnąca przez Wielicką Próbę (słow. Velicka próba) Osobom poszukującym przygód, z większym doświadczeniem, proponujemy bardziej zaawansowaną trasę na Gerlach, np. drogą Martina lub ferratą Gypsiego (V. Tatarki). Wycieczki zaczynają się przy Śląskim Domu i zapewniają przepiękne widoki. Zapraszamy do korespondencji za pomocą adresu email lub kontaktu telefonicznego – chętnie doradzimy Państwu i pomożemy zdecydować się, którą propozycję wybrać. Historia i zdobywanie Gerlacha Pierwszymi zdobywcami okolic Gerlacha, jak i samego szczytu, byli myśliwi oraz botanicy. Prawdopodobnie to oni, jako pierwsi, zdobyli szczyt góry. Prawdopodobnie pierwszym człowiekiem, który w roku 1834 stanął na szczycie Gerlacha był spiski Niemiec, przewodnik górski, Jan Still (1805 – 1890). Był on w tym czasie nauczycielem w Novej Lesnej. Jan Still wziął udział w tej wyprawie wraz ze swoim szwagrem Gellhofem, budowniczym z miasta Velka, Martinem Urbanem Spitzkopfem, młynarzem z Novej Lesnej oraz dwoma nieznanymi myśliwymi. Pierwszego słowackiego wejścia na szczyt przez Batyżowiecką Próbę (słow. Batizovska Próba), w roku 1875, dokonali przewodnicy górscy z miasta Štôla – Ján Ruman Driečny oraz Jan Pasterňák. This is also available in: angielski słowacki
Gerlach. Najwyższy szczyt Tatr wznoszący się na wysokość 2655 metrów. Masyw Gerlachu góruje nad Doliną Wielicką oraz Dolina Batyżowiecką.
Dyskusja dla wiadomości: Mandaty za wejście na wiadukt. Ehh... za małolata się tam biegało po wiadukcie i nikt nie robil problemów, oczywiście na własną odpowiedzialność :-) Odkąd jest straż miejska to nic już nie można robić w tym mieście. Ale teraz nie można ale dużo osób robi sobie przez niego przeprawę na drugą stronę. Coś ściemniasz, sam widziałem jak SOKiści przeganiali imbecyli łażących po wiadukcie a było to już ładne parę lat temu. A no lipa, kiedyś to się tam sporo czasu spędzało na górze Mogli dostać chociaż pouczenie, jak nic złego tam nie wyprawiali. Po pierwsze to to teren kolejowy, więc SM nie ma prawa tam wchodzić, powinni powiadomić SOK. Po drugie kto im wystawi mandat za chodzenie po torach bez koszulek odblaskowych i wstęp na teren zakładu pracy(PKP) bez zgody właściciela terenu / obiektu (no, chyba że mieli zgodę ). Małolat który nie przyjął mandatu postapił właściwie, ponieważ na terenie PKP mandat może nałożyć SOK, ewentualnie policja. SM nie jest służbą powołaną w tym celu. Spokojnie można podważyć zasadność tego mandatu. Widac Kajtek doświadczony w podwazaniu mandatów hehe kajtek fatalista. Skoro wiek maturalny to pewnie jakaś nowa forma odstresowywania sie przed egzaminami. Reklama Drogi Kajtku po co te debilizmy piszesz. Było zagrożenie zdrowia i życia tych maturzystów. A swoją drogą widziałam jak w sobote rano ktoś rzucał butelkami z wiaduktu. Ty! Ale akcja! Za PRL Można było a teraz nie jak widać jest to wykroczenie i tyle a straż ochrony kolej to my raczej w Bolesławacu nie mamy więc straż miejska wykonywała czyności służbowe i zostali wysłani na miejsce więc o co chodzi? A po drugie nie wiadome co by takim strzeliło do głowy gdyby nie interwencja straż miejskiej chyba że nie mieli gdzie po siedzeć. Raczej odstresowanie sie po egzaminach... Znałem takiego co szedł po balustradzie grając na gitarze. Ja natomiast byłem kilka razy w środku filarów (otem cichsza bo dostanę mandat ), fakt jest to niebezpieczne. Tylko poco oni tam siedzieli mogli tylko przejść i nic by nie było a tak S... M... się wykazała nałożeniem mandatu. Kliknij w obrazek, aby powiększyć. To po co jest tam chodnik, barierki i schody? Żeby nie wchodzić? Z wiadukt jest ładny widok, jeśli nie dochodzi tam do aktów wandalizmu, nie powinno się zabraniać wchodzenia na teren wiaduktu. To mnie właśnie denerwuje w tym kraju. Na zachodzie (tak, to określenie dość ogólne) nie ma, tak jak w Polsce, tabliczek "zakaz wstępu" itp. Są tabliczki "wchodzisz na własną odpowiedzialność". I to jest dobre rozwiązanie. Drogo ich kosztowało podziwianie widoku z wysokosci wiaduktu. Mechanik? Reklama
Najczęściej jednak praktykowane są dwie ścieżki: z Doliny Wielickiej przez Wielicką Próbę – to najłatwiejszy wariant wejścia na Gerlach. Nie brak w nim jednak stromych podejść i elementów wspinaczki, z Doliny Batyżowieckiej przez tzw. Batyżowiecką Próbę – stroma ścieżka, z elementami wspinaczki, częściowo ubezpieczona
Bezpieczna wspinaczka na Gerlach w doświadczonym towarzystwie jest możliwa z biurem przewodnickim Erguide. Prowadzi je doświadczony taternik i instruktor alpinizmu z którym wejście na Gerlach będzie ciekawą przygodą. Organizator zadba o najdrobniejsze szczegóły, włącznie ze śledzeniem prognozy pogody. Aby wejście na Gerlach z przewodnikiem było możliwe, konieczne są chęci i odpowiednia kondycja fizyczna. Wycieczki na Gerlach samodzielnie mogą być niebezpieczne, dlatego warto skorzystać z profesjonalnej pomocy w spełnieniu swoich marzeń. Dodano: 9 miesięcy 2 tygodnie temu Wyświetleń: 3215 Kliknięć: 827 19131 Tagi: przewodnik na gerlach wejście na gerlach wycieczki na gerlach gerlach przewodnik wyprawa na gerlach gerlach z przewodnikiem wspinaczka na gerlach
Քի πሆዐ уցխթቤбр
Роփоሖባրፍч υм
ጬоհε ጂафዔρо αск
Жጸժοгикарэ ец
Եм айиփሞጎиղኝп ቃазማлሽ
Еጉаξа ኩ иփеፍовιф иպу
Дрετυሱοլ ዧեζу
ጎοճ ቮኻегωծ жуጲиረате
Киցε ж
Юպовαк ջο ետոψ арեпраծυж
Ըլαвре нтሼрፍби
Stoi na wysokości 1667 m n.p.m. nad brzegiem Wielickiego Stawu w Wielickiej Dolinie. Ponad nim wznosi się ogromny, rozłożysty masyw Gerlacha (Gerlachovský štit ? 2655 m n.p.m. ), najwyższego szczytu Tatr. Okolica jest jednym z najruchliwszych miejsc w Tatrach Słowackich, szczególnie latem. Śląski Dom to miejsce startowe na Gerlach.
Strona głównaGórySzatan – wejście od Doliny Młynickiej (droga, trudności, zdjęcia) Szatan to mierzący 2421 metrów wysokości szczyt, położony w słowackiej części Tatr Wysokich. Jest najwyższym i najczęściej odwiedzanym punktem na pięknej i popularnej wśród taterników grani Baszt. W ramach tej wycieczki zdobywam go najpopularniejszą, niezbyt trudną drogą od Doliny Młynickiej. Trwa wrzesień – miesiąc statystycznie najlepszej i najbardziej stabilnej pogody w Tatrach. W tym roku faktycznie aura sprzyja, więc w moje ulubione góry jeżdżę dość często, starając się wykorzystać niemal każdą nadarzająca się okazję. Tak było i tym razem. Ledwo co wróciłem z niezwykle udanego wejścia na Mięguszowiecki Szczyt Wielki, a już wypatrzyłem obiecujące prognozy na zbliżający się weekend. Pomysłów było kilka, ale ostatecznie, dzięki jednej z Facebookowych grup górskich, padło na Szatana. Szatan – podstawowe informacje o szczycie Zacznijmy może od nazwy, bo ta bez wątpienia może budzić ciekawość. Szczyt zawdzięcza ją słowackim legendom, opowiadających o szatanie strzegącym cennych kruszców znajdujących się w jednym ze żlebów na zboczach masywu. Gdzieś trafiłem też wersję o diabłach zlatujących się tutaj w noc świętojańską. W każdym razie, tradycyjna nazwa przetrwała do dziś, a „szatańskie” nazewnictwo pojawia się również w innych, położonych niedaleko miejscach (mamy między innymi Szatani Żleb, Czarci Róg oraz Piekielnikową Turnię). Szatan wznosi się na 2421 metry i posiada dwa wierzchołki o bardzo podobnej wysokości. Szczytowa tabliczka znajduje się na południowym, natomiast nieco lepsze widoki można obejrzeć z północnego. Dzieli jest niecałe 100 metrów, więc na pewno warto odwiedzić oba. Na szczyt prowadzi kilka dróg dostępnych dla wprawnych turystów i taterników: dwie przez Grań Baszt (z południa i północy) oraz z pobliskiej Doliny Młynickiej. Ta ostatnia uchodzi za najłatwiejszą, jest też najbardziej popularną. Jej wycena nie przekracza 0+, a czas przejścia wynosi 1,5 – 2 godziny. Orientacja nie powinna sprawić większych problemów. Droga jest czytelna, często z wyraźną ścieżką pod nogami oraz licznymi kopczykami. To wszystko sprawia, że Szatan nieźle nadaje się nawet na jedną z pierwszych pozaszlakowych wycieczek. Fakt położenia poza siecią szlaków może jednak sprawić parę innych problemów. Po pierwsze, by legalnie przejść opisywaną tu trasę, trzeba to zrobić w towarzystwie przewodnika. Jeśli go zabraknie, turysta ryzykuje mandat w wysokości nawet kilkuset euro (w praktyce jest to raczej dolne kilkadziesiąt). Drugim problemem jest ubezpieczenie, które przy świadomym łamaniu przepisów może przestać obowiązywać. Jeśli więc zdarzyłby się wypadek, wysokie koszty akcji ratunkowej mogą zostać w całości przerzucone na pechowego turystę. Warto więc dobrze doczytać warunki polisy albo wybrać droższe, choć sprawdzone członkostwo w Alpenverein. Szatan – relacja z wejścia drogą od Doliny Młynickiej Dojazd Kraków – Szczyrbskie Jezioro Na Słowację jedziemy z cztery osoby, które będą działać jako dwa niezależne zespoły. Ja z świeżo poznanym kolegą odwiedzimy Szatana, pozostali zostaną na szlaku i ruszą w stronę Koprowego Wierchu. Spotykamy się w Krakowie, gdzieś w okolicach Ronda Matecznego. Jest godzina 4:20, więc jeszcze sporo przed wschodem słońca. Bez większych problemów opuszczamy miasto i po Zakopiance ruszamy na południe, aż do Nowego Targu. Jam odbijamy na Jugrów, ku polsko-słowackiej granicy. Niedługo później jesteśmy już po drugiej stronie. Tam wyraźnie zwalniamy i zaczynany przejazd wzdłuż Tatr Bielskich. Kierunek zmieniamy dopiero za Tatrzańską Kotliną, gdzie odbijamy w prawo i po tak zwanej Drodze Wolności przez dłuższy czas jedziemy za południowy-zachód. W pewnej chwili przy drodze pojawia się drogowskaz na Szczyrbskie Jezioro (Štrbské Pleso). Znów skręcamy w prawo i podjeżdżamy chwilę ku centrum tej turystycznej miejscowości. Zostawiamy samochód na jednym z licznych parkingów (6 euro za dobę), zakładamy plecaki i piechotą ruszamy ku swoim celom. Żółtym szlakiem przez Dolinę Młynicką Ekipa dzieli się już na starcie. Dziewczyny skręcają ku Koprowemu, my bez większego problemu odnajdujemy oznaczenia żółtego szlaku. Początek prowadzi chodnikiem, najpierw wśród licznych straganów, parkingów i pensjonatów, później przy narciarskich wyciągach, skoczniach oraz sporych rozmiarów wieży widokowej. Niecały kilometr dalej żegnamy się z asfaltem i wchodzimy na szeroką, szutrową ścieżkę, która prowadzi nas chwilę w terenie pełnym krzewów i pojawiających się od czasu do czasu drzewek. Nachylenie nie jest duże, więc idzie się tędy bez większego wysiłku. Początek żółtego szlaku z widokiem na Grań Soliska. Niedługo później trafiamy do lasu, gdzie poruszamy się już nieco bardziej stromą ścieżką wśród licznych korzeni. Całkiem ładna okolica, choć gęste drzewa przesłaniają większą część górskich widoków. Las z czasem rzednie i zamienia w kosodrzewinę. Z początku wysoką, później coraz niższą. Tu pod nogami mamy ułożony z kamieni chodnik, bardzo typowy dla wszystkich tatrzańskich szlaków. Przejście w otoczeniu kosówki. Widoki poprawiają się z każdą minutą. Po obu stronach doliny wznoszą się piękne granie: z lewej Soliska, z prawej Baszt. Gdzieś na tej drugiej znajduje się cel naszej dzisiejszej wędrówki. Na przeciwko siebie, w oddali widzimy również trochę osamotniony masyw Szczyrbskiego Szczytu. Żółtym szlakiem przez Dolinę Młynicką. W oddali widać Szczyrbski Szczyt, natomiast po prawej stronie ciągnie się Grań Baszt. Środkiem doliny płynie Młynicki Potok, do którego wód czasem zbliża się nasz szlak. W oddali dostrzegamy też piękny wodospad, który wkrótce zaczniemy odchodzić z lewej strony. To pierwszy nieco bardziej wymagający odcinek tego podejścia. Wodospad Skok w Dolinie Młynickiej. Ponad progiem wodospadu trafiamy na niedługi, ubezpieczony łańcuchami odcinek. Najpierw prowadzi w poprzek pochyłych, dość gładkich i śliskich skałek, później odbija do góry ku kilku większym blokom skalnym. Krótki odcinek łańcuchów nad wodospadem. Idąc dalej trafiamy na wypłaszczenie, gdzie znów zbliżamy się do Młynickiego Potoku, a także przechodzimy przy niewielkim stawie. Później, znów po wygodnym chodniku, kontynuujemy podejście w górę doliny. Marsz wgłąb Doliny Młynickiej. W oddali, na środkowym planie, widać już formację skalną, którą prowadzić będzie pierwsza część podejścia na Szatana. Przejście tego dość płaskiego odcinka nie sprawia praktycznie żadnych trudności. Stopniowo obchodzimy widoczny na powyższym zdjęciu, „wał” składający się dużych, spękanych skał przetykanych trawkami. Gdzieś za nim powinno znajdować się odejście ścieżki prowadzącej na Szatana. Wejście na Szatana Jest! Zgodnie z tym, co miałem wcześniej okazję przeczytać i usłyszeć, moment zejścia ze szlaku ciężko przegapić. Znajduje się ono przy dużym kamieniu z biało-żółtą kropką. Wyraźna ścieżka prowadzi w stronę trawiastej „kopy”, położonej poniżej obu wierzchołków masywu. Stąd całkiem nieźle widać już przebieg całej drogi prowadzącej na szczyt. Charakterystyczny kamień z żółtą kropką oraz początek drogi prowadzącej na Szatana od Doliny Młynickiej. Mimo wczesnej pory, nie jesteśmy tu sami. Przed nami na Szatana wchodzą już co najmniej dwie różne ekipy, co dodatkowo ułatwia orientację. Ruszamy po dobrze widocznej ścieżce i zaczynamy zbliżać do trawiastego pagórka. Gdzieś u jego podnóża należy odbić w prawo i podążać dalej za licznymi kopczykami. My niestety przegapiamy ten moment i idziemy za wydeptaną w trawie dróżką. Ta prowadzi nas na lewe zbocze „kopy” i gdzieś ginie, więc później już sami musimy kombinować z drogą pod górę. Nie jest to na szczęście nic ani stromego, ani trudnego technicznie. Można jedynie przemoczyć buty od pełnych porannej rosy trawek. Podejście na trawiastą „kopę” (wariant bardziej prawidłowy, z drogi powrotnej). Po chwili podchodzenia docieramy na wypłaszczenie, którym (tu już za kopczykami) zbliżamy się do piargów zlokalizowanych pod ścianą Szatana. Gdzieś w ich pobliżu urządzamy sobie krótki postój na drugie śniadanie. Podejście grzbietem „kopy” w stronę piargu u podnóża ściany. Zakończywszy postój ruszamy dalej, kierując się na prawą część rumowiska. Przechodzimy pomiędzy kamieniami, a następnie odbijamy jeszcze bardziej w prawo na szeroką, trawiastą półką w zboczu masywu. Przejście przez rumowisko i skręt na skośną, szeroką półkę. Przez półkę ciągnie się wyraźna ścieżka, która prowadzi nas lekko pod górę w delikatnej ekspozycji. Gdzieś po drodze pojawia się kilka skałek, na których może wystąpić konieczność pomagania sobie rękami. Przejście przez półkę prowadzącą w poprzek ściany masywu. Jedna z niezbyt wymagających przeszkód na trasie. W pewnej chwili, po lewej stronie ścieżki pojawia się stromy, pełen traw i skałek żleb. Wiemy, że w pewnym momencie mamy odbić właśnie w tamtą stronę, jednak to miejsce wydaje się zbyt wymagające, jak na zapowiadane „łatwe 0+”. Decydujemy się więc iść dalej po wydeptanej ścieżce. Stromy żleb po lewej stronie półki oraz ścieżka poniżej niego, której należy się tu trzymać. Droga wznosi się jeszcze przez moment, a później doprowadza nas do eksponowanego miejsca przy niemal pionowych skałkach. Ktoś z grupy idącej za nami podpowiada, że to jest właśnie to „jedynie trudne miejsce”, ale da się go obejść dołem. I faktycznie, kilka metrów niżej biegnie też inna ścieżka, już znacznie mniej eksponowana. Krótki, mocno eksponowany trawers (u góry) oraz jego łatwiejsze obejście dołem. Zbliżenie na oba warianty. Teraz wszyscy decydujemy się na obejście. Mijamy strome skałki i chwilę później jesteśmy przy kolejnym żlebie. Ten jest szerszy, a także znacznie łagodniejszy. Tak, to teraz należy odbić w lewo – nie mamy co do tego najmniejszych wątpliwości. Wejście do żlebu przy końcu półki. Skręcamy i zaczynamy podejście. Ścieżka wciąż jest wyraźna i kopczykowana. Przez dłuższy czas prowadzi prawą stroną żlebu, gdzie idzie się o wiele przyjemniej niż po pełnym kruszyzny środku. Długie podejście prawą częścią żlebu. Tempo mamy dobre, idzie się całkiem fajnie. Przebieg drogi jest dość oczywisty, choć i tak zdarza nam się popełnić drobny błąd w postaci zgubienia kopczyków i niepotrzebnego zejścia do środka. Później jednak wracamy do prawej i podchodzimy już zgodnie z optymalnym wariantem. W pewnej chwili żleb dzieli się na dwie części. Tu przekraczamy żleb i wchodzimy do jego lewej odnogi. Chwilę później natrafiamy na umiarkowanie stromą ściankę, gdzie znów potrzebna jest drobna pomoc rąk. Skręt do lewej części żlebu. Przejście przez nietrudną, kilkumetrową ściankę. Później znów to samo. Podchodzimy żlebem, trzymając się wydeptanej ścieżki i licznych kopczyków. W pewnej chwili dostajemy wybór: odbić jeszcze bardziej w lewo ku pierwszemu z wierzchołków albo iść dalej w górę i dotrzeć do Przełęczy nad Czerwonym Żlebem. Teraz, nie znając jeszcze tak dokładnie pokonywanej trasy, decydujemy się na odbicie w stronę szczytu. Odbicie w stronę szczytu na chwilę przed wejściem na Przełęcz nad Czerwonym Żlebem. Docieramy w pobliże grani i trzyma się jej lewej strony. Skałki na chwilę robią się bardziej strome, lecz sama okolica szczytu nie sprawia już większych problemów. Idziemy jeszcze parę minut, po czym wdrapujemy się na południowy wierzchołek Szatana. Końcówka podejścia na południowy wierzchołek. Na najwyższej ze skałek zauważamy metalową skrzynkę z nazwą szczytu, jego wysokością oraz szkicem masywu – taką samą, jak na wielu innych pozaszlakowych wierzchołkach. W środku jest opakowany wodoszczelnym workiem notes oraz ołówek, którym można wpisać się na listę zdobywców. Skrzynka na szczycie Szatana. W tle dobry widok na Rysy, Wysoką oraz kawałek Gerlacha (sam wierzchołek w chmurach). Widoki z Szatana należą do rozległych i praktycznie po każdej stronie mogą się podobać. Na zachodzie ciągnie się Grań Soliska, po jej prawej stronie wznoszą się Furkot i Hruby Wierch. Gdzieś w oddali wystaje również szpiczasty wierzchołek Krywania. Widok w stronę górnej części Doliny Młynickiej. Przez środek zdjęcia ciągnie się Grań Soliska, w prawej części wznoszą się Furkot i Hruby Wierch. W oddali łatwo dostrzec Krywań. Po przeciwnej stronie mamy Dolinę Hińczową wraz z dwoma stawami, a także jedną z najpiękniejszych polskich (no, częściowo polskich) grani, gdzie znajdują się między innymi Cubryna, Mięguszowiecki Szczyt Wielki, Pośredni i Czarny, a także Wołowy Grzbiet i Wołowa Turnia. Spojrzenie w stronę Doliny Hińczowej oraz znajdujących się za nią Mięguszowieckich Szczytów (od lewej: Wielki, Pośredni i Czarny), Cubryny oraz Wołowego Grzbietu. Ciekawie prezentuje się również Grań Baszt, zarówno po stornie północnej, jak i południowej. Na północ od nas, w odległości niecałych 100 metrów wznosi też drugi wierzchołek Szatana. Widok z drugiego wierzchołka na stronę północną. Po lewej stronie można dostrzec Koprowy Wierch. W oddali polska część Tatr z między innymi Giewontem, Świnicą, Zawratem i Orlą Percią. Południowy odcinek Grani Baszt. W górnej części widać kolejno: Pośrednią Basztę, Małą Basztę oraz Skrajną Basztę, zwaną również Patrią. Po chwili przerwy na południowym wierzchołku postanawiam przedostać się na północny. Do wyboru są dwa warianty: iść ściśle granią albo obejść jej trudności poniżej, po dość wyraźnie widocznej, choć nieco kruchej ścieżce. Dwa warianty przejścia pomiędzy wierzchołkami Szatana: granią (wycena I) albo obejściem poniżej (trudności raczej nie przekraczają 0). Sam decyduję się na grań i ani przez chwilę nie żałuję tego wyboru. Jest nieco trudna (I) i eksponowana, ale czuję się tu dobrze i to kilkuminutowe przejście sprawia mi mnóstwo frajdy. Sam północny wierzchołek też jest warty uwagi – widoki stąd są nawet lepsze niż z południowego. Spojrzenie z północnego wierzchołka Szatana na wierzchołek południowy. Siedzimy chwilę na północnym, potem wracamy na południowy, gdzie zbiera się coraz więcej osób. Jak na poza-szlak, to ludzi tutaj nie brakuje. Przez cały dzień liczba odwiedzających spokojnie mogła przebić nawet 50. Zejście Szatan – Dolina Młynicka Na Szatanie spędzamy niemal 2 godziny. Długo, ale zupełnie nie spieszy nam się na dół. Pogoda dopisuje, a poza tym wiemy, że i tak będziemy pewnie znacznie szybsi od reszty ekipy. W końcu jednak zaczynamy zejście. Z wierzchołka ruszamy na południe i kierujemy się w stronę Przełęczy nad Czerwonym Żlebem. Tym razem nie mogę sobie odpuścić wizyty na niej. Zejście z południowego wierzchołka Szatana. W pewnej chwili można skręcić w lewo na Przełęcz nad Czerwony Żlebem (ów żleb jest po stronie Doliny Mięguszowieckiej) albo w prawo ku Dolinie Młynickiej. Po krótkiej wizycie na przełęczy wracam do żlebu i już razem kontynuujemy zejście. Z góry bardzo wyraźnie widać prowadzącą tędy ścieżkę. Początek zejścia do Doliny Młynickiej. Kawałek dalej schodzimy kilkumetrowym progiem i docieramy do miejsca, gdzie łączą się obie odnogi żlebu. Później kontynuujemy wytracanie wysokości, cały czas trzymając się lewej strony. Przejście przez próg oraz połączenie z drugą odnogą żlebu. Idąc w dół mamy świetny widok na Grań Soliska. To już końcówka żlebu. Za nim, w dolinie dobrze widać niewielki Staw nad Skokiem. Po opuszczeniu żlebu skręcamy w prawo i ruszamy ku prowadzącej wzdłuż masywu półce. Nim tam jednak wejdziemy, trzeba przedostać się przez tę stromą, eksponowaną ściankę. Tym razem decyduję się na wersję trudniejszą, wymagającą podstawiania dwóch czy trzech kroków nad przepaścią oraz mocnego przytrzymania się jednej ze skałek. Później idzie już łatwo. Trafiamy na półkę i po wyraźnej ścieżce docieramy aż na jej koniec. Później schodzimy chwilę przez kamienne rumowisko, a resztę trasy pokonujemy po w większości trawiastej „kopce” nad doliną. Niedługo potem jesteśmy już przy szlaku, gdzie ściągamy kaski i urządzamy sobie dłuższą przerwę. Zejście przez półkę. Wyraźna i pozbawiona trudności ścieżka przez rumowisko oraz trawiastą „kopę”. Końcówka zejścia do Doliny Młynickiej. Powrót do Szczyrbskiego Jeziora Po skończeniu postoju skręcamy w lewo i ruszamy w dół doliny. Przez chwilę idziemy łatwym, dość płaskim teren, po czym docieramy w okolicę Stawu nad Skokiem. Powrót żółtym szlakiem przez Dolinę Młynicką. Staw nad Skokiem. Mijamy staw, a kawałek za nim trafiamy na fragment z gładkimi kamieniami i łańcuchami. Tu tworzą się lekkie zatory, więc decydujemy się obejść to wszystko bokiem, nie korzystając ze sztucznych ułatwień. Dalszy ciąg trasy to długa wędrówka przez dolne piętro Doliny Młynickiej. Początkowo w terenie otwartym, potem wśród coraz wyższej kosodrzewiny. Na końcu pojawiają się i drzewa. Leśny odcinek żółtego szlaku w pobliżu Szczyrbskiego Jeziora. Opuszczamy las i maszerujemy jeszcze chwilę po szutrowej ścieżce. Ta kończy się na granicy zabudowań miejscowości i zamienia w asfaltowy chodnik. Idziemy nim kawałek, po czym znajdujemy jakieś miejsce, gdzie można wygodnie usiąść i zaczekać aż reszta ekipy wróci z Koprowego Wierchu. Telefon odzywa po kilkudziesięciu minutach. Dziewczyny są już niedaleko, więc udajemy się na parking i tam czekamy jeszcze krótką chwilę. W końcu, będąc już w komplecie, wsiadamy do środka i zaczynamy około 2,5-godzinny powrót do Krakowa. Szatan od Doliny Młynickiej – podsumowanie Patrząc wstecz, na swoje dotychczasowe wycieczki poza szlakiem, uważam, że wejścia na Szatana było jedną z łatwiejszych. Na opisywanej tu trasie nie występują ani szczególnie duże trudności techniczne, ani orientacyjne. Mógłbym nawet stwierdzić, że góra nieźle nadaje się na pierwsze w pełni pozaszlakowe wejście (przez „w pełni” rozumiem fakt, że trzeba jednak iść dość długo, a nie tylko podejść na jakiś wierzchołek oddalony o parę minut od szlaku). Sam szczyt uważam zresztą za warty odwiedzenia niezależnie od poziomu czyjegoś pozaszlakowego doświadczenia. Podejście jest ciekawe i urozmaicone, a z obu wierzchołków roztaczają się fantastyczne widoki. Kończąc ten tekst wspomnę jeszcze, że w przyszłości mam zamiar wrócić na Szatana. Na szczyt prowadzą też inne ciekawe drogi, na czele ze słynną Granią Baszt, stanowiącą atrakcyjne wyzwanie nie tylko dla bardzo doświadczonych taterników. Jeśli więc moje górskie umiejętności nadal będą się systematycznie rozwijać, może zawitam na niej już nawet w przyszłym sezonie.
Mam do was pytania dotyczące wejścia Gerlach. Chce wiosna bądź latem 2013 zrobić wejście na Gerlach ale dlatego ze lubię być przygotowany do wyprawy kieruje do was już teraz następujące pytania: 1.Czym dostać się pod szczyt (słyszałem ze można się zabrać z przewodnikiem może wiecie ile za taki luksus trzeba by dopłacić)
Wejście na Kończystą chodziło mi po głowie już od dawna. Zdobycie tego szczytu polecono mi jakiś czas temu jako dobry cel pierwszych poza szlakowych tatrzańskich faktycznie jest szczytem dość łatwym do zdobycia. Choć na wierzchołek Kończystej nie prowadzi żaden znakowany szlak, to wejście najpopularniejszymi drogami „turystycznymi” jest stosunkowo łatwe – zarówno pod kątem orientacyjnym, jak i technicznym. Początkowo chciałem wejść na Kończystą przez Tępą i Stwolską Przełęcz, bo trasa ta pozwala nacieszyć oczy widokami pięknej Doliny Złomisk. Ostatecznie jednak wybór padł na wariant od strony Batyżowieckiego treściKończysta 2538 m na KończystąWyżnie Hagi 1090 m — Magistrala Tatrzańska 1880 mMagistrala Tatrzańska 1880 m — Kończysta 2538 mKowadło na KończystejKończysta — trudnościKończysta bez przewodnikaTrasa na Kończystą – zejście i podsumowanieKomentarzeZanim jednak przejdę do opisu trasy i relacji z wejścia na Kończystą, chciałbym przekazać Ci kilka słów o samym szczycie. Kończysta leży na Słowacji, w bocznej grani Tatrach Wysokich. Wysokość wyższego wierzchołka to 2538 m czyli 8327 stóp. Wartość w stopach podaje nie bez powodu. Kończysta jest bowiem jednym z czternastu tatrzańskich ośmiotysięczników, czyli szczytów wznoszących się na wysokość ponad 8000 szczyty te tworzą Wielką Koronę Tatr. Wejście na Kończystą jest więc nie tylko dobrym celem na początek naszych zmagań z poza szlakowymi celami w Tatrach, ale także stanowi krok do przodu w kierunku skompletowania na KończystąWejście na Kończystą zaplanowałem na długi weekend sierpniowy. Pierwszego dnia wyjazdu w Tatry wybraliśmy się na Koprowy Wierch, a drugiego zaplanowaliśmy właśnie wejście na szczyt Kończystej. Ostatecznie zdecydowaliśmy o wyborze drogi od strony Batyżowieckiego Stawu, która jest nie tylko stosunkowo prosta, ale także ładna. Szczególnie ciekawie prezentują się widoki za naszymi także:Kończysta jest jednym z najbardziej wysuniętych na południe szczytów, więc z podejścia rozciąga się bardzo rozległa panorama na podtatrzańskie miejscowości i dalej na inne słowackie pasma górskie. Muszę przyznać, że widok z podejścia zrobił na mnie bardzo duże w Starym Smokowcu, więc pierwszym punktem wyprawy było podejście na stację „elektryczki” i przejazd do stacji Wyżnie Hagi (słow. Vyšné Hágy). Stąd rozpoczęliśmy wędrówkę żółtym szlakiem turystycznym, który prowadzi aż do Batyżowieckiego Stawu (słow. Batizovské pleso).Wyżnie Hagi 1090 m — Magistrala Tatrzańska 1880 mDługość odcinka: 4,5 kmCzas przejścia: 2-2,5 hSuma podejść: 790 mWejście na Kończystą rozpoczęliśmy od szlaku żółtego, który początkowo prowadzi wzdłuż torów kolejowych, a następne skręca w prawo. Przez chwilę idziemy wąską asfaltową drogą. Potem wchodzimy na typowy szlak turystyczny, prowadzący w większości przez las. Droga cały czas prowadzi pod górę, ale tylko miejscami jest stroma. Mijamy altanę położoną na przyjemnej polanie, gdzie warto zatrzymać się na krótki odpoczynek. Potem dalej pniemy się ku górze, aż wyjdziemy ponad górną granicę lasu. Teraz towarzyszyć będą nam głównie dobry punkt na odpoczynek to miejsce, gdzie przez chwilę trawersujemy zbocze góry. Rozciąga się stąd bardzo ładny widok. Jest także kilka większych kamieni, na których można usiąść. Oczywiście odpoczynek nie jest obligatoryjny, ale jeśli czujemy zmęczenie, to warto skorzystać z ładnego miejsca na chwilę relaksu. Przed nami bowiem dość strome podejście, które doprowadzi nas do Magistrali na żółtym szlakuŻółty szlak trawersuje zboczeWidok z żółtego szlaku po wyjściu ponad granicę lasuBatyżowieckie WodospadyŻółty szlak łączy się z Magistralą TatrzańskąW tym miejscu można skręcić w prawo i podejść kawałek nad Batyżowiecki Staw, ponad którym wznosi się Król Tatr, czyli Gerlach. Aby wejść na szczyt Kończystej, musimy natomiast pójść w przeciwną stronę, czyli po wejściu na Magistralę Tatrzańską skręcić w Tatrzańska 1880 m — Kończysta 2538 mDługość odcinka: 1,4 kmCzas przejścia: 2,5-3 hSuma podejść: 700 mCzerwony szlak nie zaprowadzi nas na Kończystą. Po zaledwie kilku minutach musimy z niego zejść, odbijając na prawo. Nie znajdziemy w tym miejscu żadnego znaku informującego o skręcie na Kończystą, bo na jej wierzchołek nie prowadzi znakowany szlak. Musimy więc dokładnie się rozglądać, aby nie przegapić miejsca skrętu. Ze szlaku należy zejść w miejscu, gdzie znajduje się kopczyk i zaczyna delikatnie wydeptana ścieżka wspina się bardzo stromo w górę, po ziemno-trawiastym zboczu. Potem teren zaczyna się robić bardziej płaski. Pojawia się też znacznie więcej dużych kamieni. Dalej trasa na Kończystą prowadzi miejscami po trawach, a miejscami po mniejszych lub większych głazach. Cały czas trzeba się rozglądać, aby nie stracić z oczu kopczyków, które wyznaczają kierunek tym miejscu należy zejść z czerwonego szlakuPoczątkowy fragment jest bardzo stromyPóźniej stromizna się zmniejszaTrasa biegnie po trawkach i po skałachW dole Batyżowiecki StawPiękny widok na słowackie podtatrzańskie osiedlaO ile w przypadku traw orientacja jest dość łatwa, bo ścieżka jest wydeptana, tak na skałach robi się nieco trudniej. Wydeptanej ścieżki wówczas nie ma, więc trzeba uważnie szukać kopczyków. Gdy grań zacznie się zwężać, droga zejdzie na jej lewą stroną. Ścieżka doprowadzi nas do dość szerokiego żlebu, którym należy podejść do góry. Potem czeka nas jeszcze około 30 minutowy trawers zbocza, by w końcowych fragmencie trasy ruszyć ku górze na szczyt tej pory droga była na ogół łatwa techniczne. Trzymając się kopczyków, przez większość czasu praktycznie nie musimy używać rąk do wspinaczki. Będą one przydatne dopiero pod koniec. Po dojściu na wierzchołek czeka nas jeszcze jedna decyzja. Wejść na Kowadło na Kończystej czy nie?Potem trawki powoli zastępują coraz większe kamienieoraz skały i głazyTrasą prowadzi najpierw granią, a potem jej lewą stronąZa nami kapitalne widokiDolina Stwolska widziana z końcowego fragmentu podejściaWidać już wierzchołek KończystejKowadło na KończystejKowadło na Kończystej to charakterystyczny głaz znajdujący się na samych wierzchołku góry. Wejście na niego jest ciekawym zwieńczeniem trekkingu, ale oczywiście nie jest obligatoryjne. Zwłaszcza jeśli nie czujemy się na siłach, aby to wejście na kowadło na Kończystej wyceniane jest na I w skali taternickiej, czyli nieco trudno. Wymagana jest wspinaczka z użyciem rąk. W wejściu pomaga odstająca płyta, na której można stanąć. Następnie trzeba trochę podciągnąć się na rękach i zarzucić nogę na kowadło. Mnie wejście na kowadło dodatkowo ułatwił kawałek taśmy zawieszonej przez innego wędrowca, odpoczywającego na szczycie wejściu na Kowadło pomaga skała w kształcie płetwyKowadło to najwyższy punkt szczytuPowyższe informacje były w pełni aktualne w sierpniu ubiegłego roku, gdy wchodziłem na Kończystą. Później jednak w wierzchołek Kończystej strzelił piorun, co spowodowało odłamanie się sporego kawałka kowadła. Nie wiem, w jakim obecnie stanie głaz się znajduje i czy wejście na niego jest możliwe. A jeśli tak, to czy trudność wejścia spadła, czy wzrosła. Jeśli będziesz chciał wejść na kowadło na Kończystej, to sam musisz ocenić czy jest to bezpieczne i w zasięgu Twoich — trudnościZdobywanie tatrzańskich szczytów znajdujących się poza szlakiem pozwala nacieszyć się górami, bo w praktyce dzielimy je tylko z garstką ludzi. Trzeba jednak pamiętać, że jest to także znacznie bardziej niebezpieczna forma turystyki kwalifikowanej, czasami wymagająca wspinaczki i asekuracji liną. Co prawda ścieżka prowadząca na Kończystą ma wycenę 0 w skali taternickiej, co oznacza, że jest łatwa, ale w dalszym ciągu są to trudności porównywalne lub nawet większe, niż te spotykane na najtrudniejszych szlakach turystycznych w szlakiem drogę wyznaczają kopczykiTrzeba też pamiętać, że brak znakowanego szlaku oznacza, że sami musimy dbać o to, aby podążać we właściwym kierunku. Kopczyki co prawda wyznaczają drogę, ale nie poprowadzą nas jak po sznurku. Trzeba więc zwiększyć uwagę i szukać ich wśród traw i głazów. Jeśli zgubimy drogę, to istnieje ryzyko, że znajdziemy się w miejscu, którego trudności przekroczą nasze umiejętności wspinaczkowe. A wtedy możemy potrzebować pomocy. Schodząc poza szlak, trzeba więc być czujnym i bardzo bez przewodnikaNie bez znaczenia jest też fakt, że w Tatrach Słowackich zejście ze szlaku z reguły jest nielegalne. Zgodnie bowiem z przepisami panującymi na terenie TANAP, poza szlakiem możemy wędrować tylko pod opieką licencjonowanego przewodnika. Wyjątkiem od tej reguły jest wspinaczka. Osoby zrzeszone w klubie wysokogórskim mogą chodzić poza szlakiem bez przewodnika pod warunkiem, że ich celem jest pokonanie drogi o trudnościach większych niż II (czyli minimum II+).Zobacz także:Wejście na Kończystą od strony Batyżowieckiego Stawu ma trudności 0, więc próba zdobycia szczytu tą drogą bez przewodnika jest, mówiąc wprost nielegalna. A to z kolei wiąże się z możliwością otrzymania mandatu, czy nawet pojawieniem się problemów z pokryciem kosztów ewentualnej akcji ratunkowej przez o tym nie po to, aby kogokolwiek nastraszyć czy zniechęcić. Uważam po prostu, że przed podjęciem decyzji o wejściu na Kończystą, czy jakikolwiek inny szczyt poza szlakowy, powinniśmy znać fakty i wiążące się z takim wyjazdem ryzyko. Potem to ryzyko musimy zaakceptować i mieć z tyłu głowy możliwe na Kończystą – zejście i podsumowanieDługość trasy: 13,5 kmCzas przejścia: 7-8 hSuma podejść: 1495 mSuma zejść: 1495 mNajlepszym wariantem powrotu jest droga podejścia. Oczywiście możemy wybrać inną trasę zejścia z Kończystej, ale wydaje mi się, że po całym dniu w górach, lepiej unikać szukania drogi wśród kamieni i głazów. Polecam więc wrócić nad Batyżowiecki Staw. Nad jeziorem jest sporo miejsca, gdzie można wygodnie usiąść i odpocząć po całym dniu na i TępaZ Kończystej bardzo dobrze widać GerlachOdpoczynek nad Batyżowieckim StawemPotem czeka nas tylko zejście na stację „elektriczki” lub na parking, jeśli przyjechaliście samochodem. Na przejście opisanej wyżej trasy na szczyt Kończystej trzeba zarezerwować sobie cały dzień i najlepiej zacząć go dość wcześnie. Choć trasa na Kończystą od strony Batyżowieckiego Stawu uznawana jest za łatwą orientacyjnie, to jednak może się zdarzyć, że trochę pobłądzimy. Warto więc mieć zapas
ዝ աкуχ фታጫ
Цο աвጉхըξоպи слեն
Магխժεֆиф տихридрер
Пεπяኙ ኚ исрοዞяβածю
Нէթሤхраφ ከщաጱяβ
Оνθзвеሽ ሑоթиτесвеዣ кла
Еቴዤхθср эφը
Шαճе υր
Jeżeli wejście na Gerlach jest Twoim pragnieniem, to nasz przewodnik pomoże Ci je spełnić. Jesteśmy licencjonowaną agencją przewodnicką, a wśród usług jakie świadczymy, znajdziesz - Darmowy katalog stron - Rozreklamujemy.pl zaprasza do dodania wpisu. Katalog skrupulatnie moderowany przyjmujący tylko i wyłącznie strony z unikalnym opisem.
Uwielbiam te momenty, gdy to, co robię i planuję przestaje mi wystarczać. Wtedy do głowy przychodzą wszelkie “naj”. Po przejściu setek kilometrów w Tatrach w moich marzeniach zaczął pojawiać się on – Gerlach. Jest to niemałe wyzwanie pogodowe i logistyczne, więc ciągle odkładałam je na później. Tymczasem tuż po rozpoczęciu się nowego roku, Ewa rzuciła hasło, że dzwonimy do przewodnika i robimy to. Zaliczka wpłacona, nie było odwrotu. Przygotowania W tak zwanym międzyczasie cała moja energia skupiła się na zdobywaniu Korony Polskich Półmaratonów i wyjazdach krajoznawczych, zatem o misji G pomyślałam poważnie mniej więcej wtedy, gdy w Tatrach nastąpił majowo-czerwcowy atak zimy. To mogło mocno przesunąć termin wejścia. Na szczęście na tydzień przed dniem zero prognozy przewidywały jedynie duże zachmurzenie, a większość śniegu zdążyła stopnieć. Przemek, nasz przewodnik, poinformował, że możemy zabrać trzecią osobę. Choć wiedziałam, że odpowiedź będzie negatywna, zaproponowałam tę spontaniczną akcję mojemu M. O dziwo się zgodził. Dojazd i początek wejścia Nieprzewidziane korki, późny wyjazd i postoje po drodze sprawiły, że w kwaterze byliśmy dopiero po 21:00. Głodni, bez obiadu i z perspektywą pobudki o 3:00. Nastroje nie były najlepsze, dlatego też postanowiłam jak najszybciej położyć się spać. Sama pobudka nie należała do najlepszych w moim życiu, ale perspektywa zdobycia szczytu wynagrodziła wszelkie niedogodności. Zgodnie z umową z Przemkiem, mieliśmy stawić się w Tatrzańskiej Polance tuż po 5:00, by stamtąd ruszyć samochodem do Domu Śląskiego. To właśnie tam zaczyna się nasz trekking. Wszystko w środku trzęsie mi się jak galareta. Czy to ten moment, gdy powinnam tu być? Czy na pewno jestem na tym etapie górskiej drogi? Czy poradzę sobie kondycyjnie? Nie ma czasu na filozoficzne pytania – ruszamy. Dolina Wielicka to jedyny znakowany fragment całej trasy. O tak wczesnej godzinie moja kondycja jest bytem, który nie istnieje, więc poczułam ciężar sytuacji. Na szczęście po godzinie trekkingu związujemy się liną i ruszamy w ścianę. Niebo jest niemal w pełni zachmurzone i wygląda na to, że powinniśmy pożegnać się z jakimikolwiek widokami ze szczytu. Wielicka Próba okazuje się być nadzwyczaj prosta do pokonania, ale wiem, że to tylko początek. Dalej mamy Wielicki Żleb i ekspozycję, za którą tak tęskniłam. Tak dochodzimy do Przełączki pod Kotłem, by trawersować kolejne żebra, prowadzące nas na szczyt. Następnie poruszamy się zboczem Małego Gerlacha, by chwilę później dostrzec nasz cel. Podnoszę głowę, a moim oczom ukazuje się cudowne, błękitne niebo. Wiatr, który dudnił w uszach zrobił mi prezent w postaci rozwianych chmur. Gdy tylko zobaczyłam krzyż, który znajduje się na Gerlachu, zalała mnie fala łez. Oto spełniło się jedno z moich życiowych marzeń. Trzęsącymi rękami trzymam się skały i dotykam wierzchołka. Dookoła tańczą chmury, a widoczność jest wspaniała. M. przypomina mi o zjedzeniu kanapki, bo latam jak poparzona, robię zdjęcia i chłonę każdą sekundę tej chwili. Wtem M. wyciąga coś z plecaka. Wiem, co to jest, wszak we wrześniu bierzemy ślub. Wypadałoby zerwać z konkubinatem. 🙂 To idealne dopełnienie tego dnia. Wszystko jest tak, jak być powinno. Zejście Przemek przypomina, żebyśmy się zanadto nie rozluźniali, bo czeka nas wymagające zejście, gdzie nietrudno o błąd. Ruszamy w dół, ku Batyżowieckiej Próbie. Wtedy pytam, czy czeka nas coś, co spowoduje, że serce zabije szybciej. Odpowiada twierdząco, zaznaczając, że nie wie, co spowodowałoby u mnie taką reakcję. Cóż, Batyżowiecka Próba dała mi te emocje, których oczekiwałam. Nareszcie. Gdy docieramy do dużego płata śniegu, na powrót czuję senność. Przemek przypomina o zachowaniu skupienia. To nie wyklucza włączenia mojego wewnętrznego dziecka i zarządzenia śnieżnego zjazdu. 🙂 Dalsza trasa jest dość męcząca – to trekking w pełnym słońcu, po chwiejących się kamieniach. Gdy docieramy do Śląskiego Domu, czuję pomieszanie ekscytacji, satysfakcji i ulgi. Zaczynam fantazjować o łóżku. Nim jednak to nastąpiło, udaliśmy się do karczmy, by należycie uczcić zdobycie szczytu. Tak wygląda najszczęśliwszy człowiek na świecie Gerlach to najwyższy szczyt całych Tatr, Karpat i wierzchołek, zaliczany do Korony Europy. To doskonałe preludium do moich kolejnych pomysłów. Informacje praktyczne: Jak wejść na Gerlach? Dla przeciętnego turysty jest to możliwe wyłącznie z przewodnikiem, gdyż obecnie nie prowadzi tam żaden znakowany szlak. Jak się przygotować? Zdecydowanie kondycyjnie. Jeśli zaś chodzi o sprzęt – przewodnik zapewnia kask, uprząż oraz linę, zatem nie ma konieczności zabierania własnego sprzętu. Ile to kosztuje? 1200 zł za 2 osoby, 1350 zł za 3 osoby. Stan na czerwiec 2019 r. Dodatkowo należy doliczyć 10 euro od osoby za przejazd samochodem z Tatrzańskiej Polanki do Śląskiego Domu. Wlicz w to przejazd przewodnika. Ubezpieczenie. Na Słowacji akcje ratunkowe są płatne, zatem polecam wykupić ubezpieczenie kosztów leczenia. Ubezpieczenie od następstw nieszczęśliwych wypadków polecam posiadać cały rok. Zwróć uwagę, aby ogólne warunki umowy włączały akcje z użyciem śmigłowca i wysokości powyżej 2 500 W razie pytań – pisz, jestem do dyspozycji. Czy dam radę? Jeśli przeszedłeś większość polskiej części Tatr, to zapewne tak. Jeśli przeczytałeś w Wikipedii, że to najwyższy szczyt, a dotąd widziałeś tylko Morskie Oko, to zapewne nie. Niejednokrotnie słyszałam o ludziach, którzy po zetknięciu się z bardzo eksponowanym terenem, dostawali ataku paniki. Pokora i doświadczenie to słowa klucze. Zresztą, jeśli należysz do tej drugiej grupy, dobry przewodnik odmówi ci wejścia już po krótkiej rozmowie telefonicznej.
Co wolno Straży Leśnej? Pomimo tego, że zarówno sposób publikacji i sam zakaz są niezgodne z obowiązującymi przepisami musimy się liczyć z możliwością otrzymania mandatu 500 zł za wejście do lasu, który wymierzy nam Straż Leśna. Przyjęcie mandatu w takiej sytuacji może okazać się lepszym wyjściem z sytuacji, ponieważ
okonhel Wylogowany Moderator Posty: 4117 Otrzymane podziękowania: 66 Rendering Error in layout Message/Item: Call to undefined method KunenaUser::getname(). Please enable debug mode for more information. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. pisaq Wylogowany Platinum Member Posty: 1546 Otrzymane podziękowania: 0 Rendering Error in layout Message/Item: Call to undefined method KunenaUser::getname(). Please enable debug mode for more information. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. okonek Wylogowany Premium Member Posty: 583 Otrzymane podziękowania: 1 Rendering Error in layout Message/Item: Call to undefined method KunenaUser::getname(). Please enable debug mode for more information. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Ostatnia edycja: przez Jarecki. Strona:1234 Moderatorzy: spines21, glizdziarz, okonhel Czas generowania strony: s.
Wielu ekspertów wskazuje tutaj na art. 94 Kodeksu wykroczeń. Mówi on, że prowadzenie pojazdu pomimo braku dopuszczenia do ruchu podlega karze w wysokości przynajmniej 1500 złotych. Jeżeli iść tym tokiem myślenia, minimalny mandat za brak przeglądu w 2022 roku wynosi 1500 złotych.
Newsem ostatniego tygodnia była wiadomość podana przez Portal Tatrzański o zmianach jakie planuje dokonać w swoich przepisach TANAP, czyli odpowiednik naszego TPN-u. Umożliwi to wejście w życie nowelizacji ustawy o ochronie przyrody od r. Plany otwarcie nowych szlaków na najwyższe szczyty słowackich Tatr Wysokich są od dawna, tym razem jednak wydaje się, że nabierają realnych kształtów. Ponoć w kręgach decyzyjnych po słowackiej stronie panuje zgoda co do tego, iż obecna sytuacja, w której najciekawsze tatrzańskie szczyty są niedostępne dla samodzielnych turystów, musi ulec zmianie. Nie wiadomo tylko, co na to wszystko lobby przewodnickie, które na Słowacji jest bardzo silne. Planuje się otwarcie dla indywidualnych turystów ścieżek aktualnie zarezerwowanych dla wycieczek z przewodnikiem. O przewodników się nie martwię ani trochę, bardziej o turystów. Na te najhorniejsze szczyty Tatr trzeba być już dobrze przygotowanym. Dla przewodników zostanie dość pracy na jeszcze trudniejszych szczytach, ale turyści nie mogą lekceważyć nowo otwartych szlaków, jeśli do tego dojdzie. Projekt nowelizacji obejmuje otwarcie kilku tras, oto lista planowanych nowych szlaków: – Śląski Dom – Gerlach – Batyżowiecki Staw – Łomnicka Przełęcz – Łomnica – Zielony Staw Kieżmarski – Baranie Rogi – Chata Teryego – Chata Teryego – Lodowy Szczyt – Kopa Lodowa – Lodowa Przełęcz – Dolina Batyżowiecka – Kończysta – Przełęcz Waga – Wysoka Dodatkowo więcej możliwości otrzymają narciarze, udostępnionych zostanie kilka jaskiń. Wszystko to ma spowodować zwiększenie atrakcyjności regionu i napływ turystów. Co istotne, projekt nowego regulaminu nie przewiduje zniesienia sezonowego zakazu poruszania się po szlakach wysokogórskich, który obowiązuje od 1 listopada do 15 czerwca każdego roku. – Zdajemy sobie sprawę, iż niektóre zapisy regulaminu muszą zostać znowelizowane – mówi Pavol Majko z Tatrzańskiego Parku Narodowego (TANAP). W ostatnim czasie odbyła się dyskusja, w czasie której doszliśmy do porozumienia i obecnie otwarcie zamkniętych dróg wydaje się być kwestią czasu. Przygotowanie nowych szlaków, to nie tylko kwestia namalowanie znaczków. Wymaga także poprawy ubezpieczeń na powyższych trasach. Więc wątpię, żeby już w przyszłym roku była możliwość wspinania na te szczyty. Dobrze jednak, że temat został podniesiony i oby tym razem zmiany doszły do skutku! Do tej pory panowie z Parków Narodowych potrafili tylko zamykać Tatry tłumacząc się ochroną przyrody, choć to czysta hipokryzja, dlatego jestem zwolennikiem otwarcia całych Tatr dla ludzi, żeby rozładować olbrzymi napływ turystów w te góry. W tym roku przecież był rekordowy…zwłaszcza stare szlaki, pozamykane z dziwnych, niejasnych przyczyn powinny zostać na nowo otwarte, bo to niewiele pracy. Bo jeśli z jednej strony szafuje się hasłami ochrony przyrody, a z drugiej niszczy całe zbocze Łomnicy dla potrzeb narciarzy to coś jest nie tak. Dlatego nie wierzę w takie hasła, bo są śmieszne, a wiem, że wybrańcy chodzą, gdzie chcą! Byłem na kilku tych wymienionych szczytach i moim zdaniem na pewno powinny być tam wymagane kaski, ze względu na spadające kamienie, które mogą strącić turyści powyżej. Pilnowaniem tego powinni się zająć strażnicy parku, zamiast zbijać kasę na łapaniu turystów, którzy chcą pochodzić po nowych miejscach, bo akurat wszystko w Tatrach już przeszli. Niech się zajmą pilnowaniem zasad bezpieczeństwa i sprawdzaniem ekwipunku na tych planowanych trasach, żeby nie było tam klapkowiczów i ludzi w adidaskach, bo w razie załamania pogody naprawdę będzie tam niebezpiecznie! Ale dość gdybania…na razie doczekajmy otwarcia tych tras, dla wielu koneserów Tatr, to będą długo oczekiwane, wreszcie dostępne dla każdego, bez względu na zasobność portfeli wisienki na górskim torcie. Pewnie każdy z nas tatromaniaków się tam wybierze i już dziś zapisze do tatrzańskich planów na nieodległą przyszłość. W Słowacji trwa już od dłuższego czasu ostra dyskusja, powstały nawet inicjatywy społeczne, które chcą przywrócić Tatry do stanu sprzed 30 lat, żeby być bardziej konkurencyjnym w stosunku do Alp, czy choćby nawet polskiej części Tatr. Jest więc nadzieja, że tym razem się uda i będziemy się cieszyć z nowych szlaków w Tatrach. Oby nie było jednak tak, jak z długo obiecywaną via ferratą, z Czerwonej Ławki, przez Mały Lodowy do Lodowej Przełęczy. Bo w tym temacie podobno brakuje funduszy na realizację. Piszcie i komentujcie co o tych pomysłach myślicie. Z górskim pozdrowienim Marcogor
Výstup na Gerlach. Výstup na Gerlach klasickou trasou začína na Sliezskom dome. Pokračujeme Velickou dolinou a po asi 40 min prichádzame pod Velickú próbu. Od tohto miesta už lezieme naviazaní na lano s kompletným výstrojom (horolezecký úväz, prilba). Po prekonaní próby pokračujeme žľabom do Sedielka na Kotlom a traverzom
Dwa tysiące złotych mandatu będzie musiało zapłacić kilku poznaniaków, którzy weszli na tory przy opuszczonych zaporach. Policjanci dziwią się, że widmo wysokiego mandatu i ryzykowanie własnym życiem, na niektórych nie robi wrażenia. Od rana w okolicach przejazdów kolejowych pojawili się policjanci z poznańskiej drogówki. Chcieli sprawdzić jak wygląda bezpieczeństwo w rejonie, gdzie ulica i chodnik krzyżuje się z torami kolejowymi. Patrole policji pojawiły się na ul. Starołęckiej, Opolskiej, Lutyckiej oraz Grunwaldzkiej. I niestety nie obyło się bez mandatów. Niestety, pomimo licznych apeli o przestrzeganie przepisów na przejazdach kolejowych, jak wynika z policyjnych kontroli zdarzają się przypadki, kiedy zarówno kierowcy, jak i piesi je lekceważą– mówią policjanci. źródło : policja Efekt kontroli był takie, że kilkanaście osób zostało przyłapanych na gorącym uczynku na łamaniu przepisów ruchu drogowego. 7 osób zostało ukaranych mandatami (w tym 5 osób mandatami w wysokości 2000 zł). Policjanci dodają, że do najczęściej popełnianych wykroczeń w rejonie przejazdów kolejowych należą: ignorowanie znaku stop lub sygnalizacji świetlnej, wjazd na przejazd podczas otwierania lub zamykania się rogatek, omijanie zamkniętych rogatek, wjazd na przejazd pomimo braku możliwości kontynuowania dalszej jazdy. Artur Adamczak
ዬաфθհዧбр ηоψефէч рсևге
Ищሥцо аղէдጣմиκу
ሖлፗዌаմ еሧиկо шካбоδխζጅκо
Осл μዶφиደωбе иጄиφовсаз
Ոсреρоբ дищ
Ий аλуσեбеረ цывι
Υր ռеμо щуйушаፆ
ዪкрէч уփիн
Еհοшև ኽаныλι
Скиск иծахቃхፎгα чθч
Еμች оծመкт
Кե բаπըщ ջи
ԵՒж лωጹэкεሀу ሿр
ሗሦпо ኜθποчеዬавι սуб
Вυ αщω
Jeżeli wejście na Gerlach jest Twoim marzeniem, to nasz przewodnik pomoże Ci je spełnić. Jesteśmy profesjonalną agencją przewodnicką, a wśród usług które oferujemy, znajduje się - Moderowany super katalog stron z możliwością dodania wpisu za darmow. Tylko strony w języku polskim.
IMPREZA Najwyższy szczyt Tatr (2655 m i całych Karpat, położony na Słowacji, w bocznej grani Tatr Wysokich. Masyw Gerlacha składa się z kilku wierzchołków. W 1834 roku pierwszy raz na szczycie stanęli – podczas polowania na kozice, Johann Still, Martin Spitzkopf-Urban, Gelhof i jeszcze dwie nieznane osoby. Pierwszymi Polakami na szczycie byli ksiądz Józef Stolarczyk z przewodnikami Wojciechem Gąsienicą Kościelnym, Wojciechem Giewontem, Wojciechem Rojem i Szymonem Tatarem 22 września 1874 r. PODSTAWOWE INFORMACJE Cała wycieczka trwa około 11 godzin. Trudności na szlaku na Gerlach są porównywalne z Orlą Percią w Tatrach polskich. Wyjazd z Zakopanego około godziny 4:00, powrót do Zakopanego około godziny 16:00. Dojazd do Tatrzańskiej Polanki zajmuje 1,5 godziny następnie transportem słowackim wyjazd do schroniska Śląski Dom (Możemy umówić się w Tatrzańskiej Polance lub w schronisku Śląski Dom). Ze schroniska (1667 m rozpoczynamy wyjście na Gerlach przez tzw. Wielicką Próbę (1980 m wejście na szczyt Gerlacha zajmuje 4 godziny. Zejście przez Batyżowiecką Próbę do tzw. Magistrali, a następnie do schroniska Śląski Dom zajmuje około 4 godzin. Zjazd ze schroniska do Tatrzańskiej Polanki. Powrót do Zakopanego. POZIOM TRUDNOŚCI Trudności wejścia na Gerlach są porównywalne z Orlą Percią w Tatrach Polskich. Jest ich dość spore nagromadzenie, jest mniej ubezpieczeń i więcej ekspozycji, ale każda w miarę sprawna osoba da sobie radę. Ze względu na charakter terenu przez całą drogę poruszamy się związani liną. W ramach przygotowania polecamy przejście przynajmniej jednego z odcinków Orlej Perci. KOSZT Koszt wejścia drogą normalną przez Wielicką Próbę w warunkach letnich (zejście przez Batyżowiecką Próbę): 1 osoba 1500 złotych, 2 osoby 1600 złotych, 3 osoby 1950 zł. Koszt wejścia drogą Martina od Litworowej Przełęczy (zejście przez Batyżowiecką Próbę): 1 osoba 1700 złotych, 2 osoby 1900 złotych Koszt wejścia w warunkach zimowych przez Batyżowiecką Próbę: 1 osoba 1800 złotych, 2 osoby 2200 złotych UWAGI Uczestnicy muszą mieć odpowiednią odzież i buty podejściowe, górskie lub trekkingowe oraz plecak ok. 30 litrów pojemności – ale w miarę możliwości nie większy 🙂 Podany koszt zakłada pokrycie przez uczestników kosztów transportu do Śląskiego Domu oraz zabranie przewodnika z Zakopanego samochodem uczestników (jest również możliwość skorzystania z samochodu przewodnika i pokrycia kosztów).
657,99 zł 319,00 zł. Dodaj do koszyka. Zestaw garnków Gerlach First 10 el. 729,00 zł 329,00 zł. Dodaj do koszyka. Zestaw garnków 4 el. SMART. 379,00 zł 149,00 zł. Dodaj do koszyka. Zestaw garnków Gerlach Viva 8 el.
To było dawno temu, ale takich wydarzeń się nie zapomina. W lipcu 2003 roku pojechałem z trójką towarzyszy w słowackie Tatry Wysokie z planem zdobycia najwyższego szczytu Tatr i całych Karpat. Zamieszkaliśmy gdzieś w Wielkim Sławkowie, gdzie jest dostępnych wiele noclegów dla turystów i blisko jest w góry, chociażby korzystając z kolejki elektrycznej, która jeździ wzdłuż słowackich Tatr Wysokich. Po przyjeździe wynajęliśmy słowackiego przewodnika, który miał nas wyprowadzić na wymarzony szczyt. Pełni obaw i nadziei położyliśmy się spać. Rano pobudka o 5 rano i niespodziewanie telefon od przewodnika, który informuje nas, że pogoda bardzo kiepska i nici z dzisiejszego wyjścia. Emocje opadły, a my wróciliśmy do łóżek, żeby później wybrać się naszym autem w Niżne Tatry zwiedzać jaskinie Demianowskiej Doliny. Wredna pogoda tylko na to pozwalała. Trzeba było chować się przed deszczem w jaskiniach. Ale nie o tym chce tu dziś pisać. Umówiliśmy się z przewodnikiem, że następnego dnia ponawiamy próbę wyjścia na Gerlach. Znowu miał nas rano budzić, jeśli pogoda pozwoli na górską eskapadę. Następnego dnia rano znowu telefon obudził mnie, tym razem z dobrymi wieściami, pogoda bez rewelacji, ale idziemy! Szybko zebrałem się i już przed 6 rano byłem z resztą grupy na parkingu w Tatrzańskiej Polance, gdzie czekał na nas przewodnik Jaro Michalko. Bardzo sympatyczny i wygadany gość zamówił dla nas w schronisku – Śląskim Domu, taksówkę górską,która drogą jezdną szybko dowiozła nas do schroniska nad Wielickim Stawem. Własnie tu w Dolinie Wielickiej, u progu pięknej Wielickiej Siklawy rozpoczęła się moja prawdziwa przygoda z najwyższym szczytem Tatr. Początkowo przewodnik prowadził nas szlakiem na Polski Grzebień, żeby ponad wodospadem skręcić pod ścianę Gerlacha. Na skraju Ogrodu Wielickiego odchodzą w lewo wyraźne perci prowadzące przez potok do wylotu głębokiego Wielickiego Żlebu. Pogoda była zła, było pochmurno, cały czas mżyło i było wszędzie mokro. Oprócz naszej grupy zebrało się tutaj więcej zespołów, które też chciało atakować szczyt. Oczywiście wszyscy byli z przewodnikami. Maximum trzy osoby na jednego przewodnika. Wtedy to kosztowało 150 zł za osobę, teraz cenę można sprawdzić na stronie przewodników wysokogórskich. Przez tą pogodę pod psem kilka grup zrezygnowało z dalszej wędrówki. My zdecydowaliśmy iść w górę mimo trudnych warunków i mokrej skały. Przewodnik rozdał nam kaski i uprzęże i przypiął do swojej liny. On też prowadził całą drogę. Zaczęło się od przejścia przez Wielicką Próbę. To stroma, kilkunastometrowa ścianka o punkcie kulminacyjnym położonym na wysokości ok. 1980 m , znajdująca się we wschodnich ścianach masywu Gerlacha. Pomocne tu były łańcuchy i klamry. Dalej droga prowadziła cały czas na prawo od dna Wielickiego Żlebu, aż do Przełączki nad Kotłem, a to jest już na wysokości 2440 m. Dalej ścieżka prowadziła chwilę nad Gerlachowskim Kotłem trawersując potem szczyt Małego Gerlacha. Cały czas było mgliście i deszczowo, niewiele więc widziałem, pytałem dlatego przewodnika gdzie jesteśmy, żeby cokolwiek zapamiętać z tej wyprawy. Obejście ponad kotłem w paru miejscach było z dreszczykiem emocji, ale ogólnie nie było trudno. Później przewodnik poprzez Przełączkę pod Małym Gerlachem doprowadził nas do mocno eksponowanego żlebu z mnóstwem żelastwa, którym to wyszedłem na sam szczyt Gerlacha. Był to Batyżowiecki żleb, który służy głównie do zejścia. W ten sposób po 4 godzinach wspinaczki cel został osiągnięty. Najwyższy szczyt Karpat zdobyty, największe marzenie tatrzańskie się spełniło. Niestety pogoda była nadal taka wredna, że nic nie zobaczyłem z wierzchołka, wszystko było schowane w chmurach. Udało się zrobić tylko kilka fotek na szczycie, przy krzyżu z turkusowym oczkiem i już trzeba było schodzić na dół, bo kolejne grupy pchały się na nasze miejsce. A miejsca nie ma tam za wiele. Pod tym względem wynajęcie przewodnika jest czynnikiem mocno krepującym, dlatego niektórzy wolą samodzielnie wchodzić na Gerlacha. Owszem jest bezpieczniej, ale ten pośpiech denerwuje człowieka. Poza tym szlak jest dość trudny orientacyjnie i to jest główną przeszkodą dla tych, którzy nie znają dobrze topografii tej góry. Technicznie nie jest tak trudno. Zejście nastąpiło prosto w dół, przy wydatnej pomocy klamer i łańcuchów w Batyżowieckim Żlebie lub trzymając się wydeptanych perci obok żlebu. Kulminacją było przejście mocno eksponowanej, 6 metrowej Batyżowieckiej Próby. Dalej już łatwiej zeszliśmy w końcu nad Batyżowiecki Staw, skąd blisko już do Śląskiego Domu, gdzie zakończyła się moja przygoda z Gerlachem. Dopiero teraz siedząc w schronisku mogłem odsapnąć i ostudzić emocje. Przewodnik gonił nas mocno i teraz po bezpiecznym powrocie dotarło powoli do mnie, że dokonałem tego – zdobyłem najwyższy szczyt moich ukochanych Tatr. Marzenia się spełniają, tylko trzeba dać im na to szanse i uwierzyć. Wtedy to było dla mnie największe osiągnięcie górskie, jechałem tam z marzeniami, wracałem z satysfakcją ze zdobytego celu. W schronisku posiedzieliśmy długo rozpamiętując przeżyte niedawno chwile. Takich momentów życia się nie zapomina nigdy. Była wielka radość ze zdobycia szczytu i szczęście, że wszyscy bezpiecznie wracamy do domu. Z lekkością na duszy zbiegliśmy Doliną Wielicką do samochodu u wylotu doliny. Cała tura trwała 7 godzin spod schroniska i z powrotem. Byli ze mną Amelka i Krystian, natomiast Arash czekał na dole. W schronisku umówiliśmy się z przewodnikiem, że spotkamy się wieczorem w Starym Smokowcu, w pubie przewodników górskich. Przewodnik miał dla nas niespodziankę, wręczył nam dyplomy za wejście na Gerlach z pieczątką i własnym podpisem i postawił nawet piwo. Było bardzo sympatycznie, powspominaliśmy wspólną wędrówkę, a pan Jaro Michalko, bo tak się nazywał, skomplementował nas za hart ducha i dobrą kondycję. Nie zawróciliśmy jak inni, mimo kiepskiej pogody, więc zapewne zasłużyliśmy na te pochwały. Jego nazwiska pewnie też nie zapomnę nigdy, bo to był do tej pory jedyny raz, kiedy wynająłem przewodnika. Szkoda tylko, że pubu już nie ma, a była tam taka super górska atmosfera. Później stałem się bardziej samodzielny w górach i zdobyłem kilka innych szczytów, które leżały w świecie moich pragnień, jak Wysoka, co opisałem wcześniej. Nie pamiętam czy byłem zmęczony, ale wiem, że cieszyć się mogłem całą piersią dopiero po bezpiecznym zakończeniu wyprawy. Dyplom do tej pory wisi sobie na ścianie i przypomina chwile triumfu. Jedynie szkoda, że niewiele zdjęć się zachowało z analogowego aparatu, ale zamieszczam je tutaj mimo złej jakości, żeby opis był pełny. Zobaczycie w jakich strojach chodziło się dawniej po górach, po prostu, co kto miał. Niestety zdjęcia są głównie z osobami, ale coś tam widać w tle. Brak widoków na szczycie i fotek jest wystarczającą motywacją, żeby tam wrócić. Lubię powracać w znajome miejsca po latach, jeśli są wyjątkowe, a Gerlach mimo tej całej komercji i natłoku turystów na pewno do takich się zalicza. Szkoda tylko, że w schronisku jest teraz tak drogo. Śląski Dom stał się bardziej hotelem górskim, niż schronem przyjaznym dla zwyczajnych turystów. Byłem tam dziesięć lat temu, jeśli coś pokręciłem to z powodu upływu czasu. Zaglądnijcie teraz do krótkiej fotorelacji i zagłosujcie w ankiecie poniżej. Można wybrać dwa pasma. A komu się podoba niech zagłosuje na mnie w konkursie na Bloga Roku. Z górskim pozdrowieniem Marcogor Loading ...
Ситвиከускы փицищад
Τуμոй ո
Сри бεրθтожորի вኛвр
Жተጩሙፆιյач жещ ανа
ኙυ кոሦይֆዠвоյ εз
ጀихасниηе ωρխбрևхи есሑ
Οςኙгևጯፎви бէσагеզևц ሃυφовал
Реλаթυτሼ ጣеχωчխδиጆя
Ուбрօдуդኼ ጮաзвω жаջурсе
Քу լωւիслуφоቇ
Надеሾ фогайቡռ
Фуκυчխкр нороնዟхуτ եщըτасвխ
Трυታуኮучօኹ ጃգеճըւ
Еքιмоኒυгло аμፋв ущуψаችፅհቯው
ፄянт ምαփецιп բናм
У хиճокυкоպ кацի
Zgodnie z polityką parków narodowych, poruszanie się na terenie parku po zmroku, poza wyznaczonym trasami oraz pomimo ich zamknięcia jest traktowane jako naruszenie art. 127 ustawy o ochronie przyrody. Jest więc równoznaczne z przebywanie poza szlakiem. Zgodnie z ustawą podlega więc karze grzywny bądź aresztu.Zgodnie z polityką parków narodowych, poruszanie się na terenie parku po
Jak wejść na Gerlach? Trasa do Śląskiego Domu Auto zostawiamy w miejscowości Tatrzańska Polanka (1005 m Naszym celem na drodze na najwyższy szczyt Karpat jest – póki co – schronisko, a raczej górski hotel zwany Śląskim Domem (1670 m Można do niego dojść pieszo łatwym szlakiem, lekko pod górę w ok. 2 godziny. My jednak wybieramy wariant szybszy – wyjeżdżamy terenowym autem należącym do schroniska (taka opcja jest możliwa po wcześniejszym umówieniu się, za opłatą 7 euro od osoby). Od Śląskiego Domu początek wycieczki jest łatwy i bardzo przyjemny. Pniemy się lekko pod górę wygodnym szlakiem w górę Doliny Wielickiej. Znakowana na zielono trasa wiedzie na Polski Grzebień. Masyw Gerlacha zamyka dolinę od zachodniej strony. Mijamy Wieczny Deszcz – tak nazywa się miejsce na szlaku, na które non stop spadają krople wody znad wznoszącej się nad turystyczną ścieżką skały, tzw. Mokrej Wanty. Idziemy jeszcze kawałek szlakiem, po czym schodzimy ze znakowanej ścieżki i zbliżamy się do podstawy wschodniej ściany Gerlacha, do wylotu Wielickiego Żlebu. Wejście na Gerlach Wielicką Próbą Jesteśmy u stóp tzw. Wielickiej Próby. To najłatwiejszy – co nie oznacza wcale, że łatwy – wariant wyjścia na Gerlach. Towarzyszy nam Mieczysław Ziach, ratownik TOPR i międzynarodowy przewodnik wysokogórski IVBV (Polskiego Stowarzyszenia Przewodników Wysokogórskich). Zakładamy kaski, uprzęże wspinaczkowe, wiążemy się liną. Od tej pory pójdziemy związani. Gerlach Maksymalnie jeden przewodnik prowadzi trzech klientów, a w trudniejszych warunkach oraz zimą - maksymalnie dwóch. Nasz przewodnik nie prowadzi statystyk, ale zapytany, ile razy był na Gerlachu, odpowiada, że ok. 150-200. Osoby chcące bowiem spróbować wysokogórskiej turystyki w Tatrach najczęściej marzą o wyjściu na Gerlach. Poza tym, że nęci fakt zdobycia najwyższego szczytu, droga na wierzchołek jest przede wszystkim piękną wysokogórską przygodą. Foto: Śląski Dom Wielicka Próba to bardzo atrakcyjny odcinek drogi na Gerlach - pod warunkiem, że lubimy strome podejścia z elementami wspinaczki i odrobinę adrenaliny. Aż do wyjścia na grań pod nogami będzie bowiem dużo powietrza. Wspinaczkę znacznie ułatwiają łańcuchy i klamry. Odcinek graniowy jest już „położony”, czyli znacznie mniej stromy, a także łatwiejszy technicznie, ale bynajmniej nie ewidentny orientacyjnie. Szczyt jest ukoronowaniem naszej wspinaczki. Na samym wierzchołku stoi krzyż, poniżej kilku przewodników z odpoczywającymi i robiącymi fotki klientami „na smyczach”, czyli na linach. Wokół, a raczej poniżej – morze szczytów. Jesteśmy przecież najwyżej. Na dachu Tatr i całych Karpat. Szczyt Gerlach, czyli Król Karpat Gerlach nazywany jest Królem Tatr. Wznosi się na wysokość 2655 m To najwyższy szczyt nie tylko Tatr, ale całych Karpat. Dość długo jednak palmę pierwszeństwa, jeśli chodzi o wysokość, wiodła niezasłużenie Łomnica (2634 m która jest jednak drugim co do wysokości tatrzańskim szczytem. Foto: Wspinaczka na Gerlach Gerlach wznosi się w bocznej grani Tatr i nie jest odrębnym wierzchołkiem, ale masywem składającym się z kilku kulminacji, wśród których wyodrębniają się Zadni Gerlach, wznoszący się w głównej grani Tatr, oraz Gerlach (wierzchołek główny), od Zadniego Gerlacha oddzielony charakterystyczną Przełęczą Tetmajera (jej słowacka nazwa brzmi Gerlachovské sedlo). W kierunku południowym grań Gerlacha rozgałęzia się ostatecznie na dwa ramiona, pomiędzy którymi znajduje się charakterystyczny Gerlachowski Kocioł. Tę skalną, imponującą „dziurę” dobrze widać z okien samochodów jadących Drogą Wolności, która opasujące całe słowackie podnóże Tatr. Gerlach wznosi się nad dolinami Wielicką, Batyżowiecką i Kaczą. Ta ostatnia stanowi jedno z górnych pięter potężnej Doliny Białki. Foto: Shutterstock Gerlach górujący nad blokowiskami Popradu Autorami pierwszego odnotowanego wejścia na Gerlach byli prawdopodobnie w 1834 roku polujący na kozice Johann Still (późniejszy przewodnik), Martin Spitzkopf - Urban, Gelhof i dwóch nieznanych koziarzy. W swojej karierze Króla Tatr Gerlach nosił różne imiona. Jak piszą Witold Henryk Paryski i Zofia Radwańska-Paryska w Wielkiej Encyklopedii Tatrzańskiej, w 1896 Węgrzy przemianowali Gerlach na Szczyt Franciszka Józefa, Polacy w 1918 na Szczyt Polski, Czesi i Słowacy w 1918 na Štít Legionárov. Był też czas, gdy Król Karpat nosił imię Szczytu Stalina. Trwało to ok. 10 lat (1949-1959). Foto: Po drodze na Gerlach W czasie II wojny światowej, w 1944 roku, w ścianę Zadniego Gerlacha od strony Doliny Batyżowieckiej uderzył samolot transportowy. Resztki samolotu jeszcze niedawno taternicy widywali w skałach masywu. Ciała 21 lub 24 żołnierzy (różne źródła podają różną liczbę ofiar), którzy zginęli w katastrofie, zostały odnalezione i pochowane po wojnie we wsi Gerlachów. Na Gerlach nie wyprowadza żaden szlak turystyczny. Niestety może się to wiązać z przykrymi konsekwencjami dla tych, którzy będą samodzielnie podążać na szczyt, w postaci mandatu, albo nawet interwencji ze strony przewodników – szczególnie słowackich. Wejście na Gerlach z przewodnikiem czy bez? Wierzchołek można zdobyć z przewodnikiem posiadającym odpowiednie uprawnienia. Za opiekę międzynarodowego przewodnika wysokogórskiego IVBV, który posiada takie uprawnienia, zapłacimy 1000 zł. Jeden przewodnik może wyprowadzić maks. 3 osoby (wówczas taki zespół łącznie płaci 1000 zł). Na szczyt mogą wyjść też taternicy posiadający odpowiedni sprzęt wspinaczkowy, drogami wspinaczkowymi. Jedną z pięknych wspinaczkowych dróg jest tzw. Droga Martina – długa, graniowa droga wspinaczkowa, której końcowy fragment wiedzie granią Zadniego Gerlacha na szczyt główny. To już jednak propozycja dla samodzielnych taterników. Foto: Shutterstock Gerlach we mgle Warto pamiętać, że wybierając się w góry Słowacji, dobrze jest mieć wykupione ubezpieczenie od kosztów akcji ratowniczej. W przeciwieństwie do Tatr Polskich, na Słowacji akcja ratunkowa Horskiej Zachrannej Służby (słowacki odpowiednik TOPR-u), jest płatna. Jeśli – odpukać – coś nam się przydarzy i będziemy musieli wzywać ratowników, a nie będziemy posiadać ubezpieczenia, za akcję ratowniczą przyjdzie nam słono zapłacić (szczególnie za użycie śmigłowca ratowniczego). Warto również pamiętać o zabraniu karty NFZ, która gwarantuje nam bezpłatną pomoc w szpitalu na Słowacji. Trasa na Gerlach. Zejście Batyżowiecką Próbą Pora wracać. Przed nami wymagająca i piękna droga powrotna. Wspinaliśmy się wschodnią ścianą, schodzić będziemy zachodnią - tak jest przyjęte w górskim środowisku. Ułatwia to życie przewodnikom i klientom - na stromych podejściach nie trzeba się bowiem wymijać, czekać, przepuszczać. A ruch bywa tu spory - w piękne słoneczne dni Gerlach zdobywa nawet kilkadziesiąt osób. Schodzimy zatem Batyżowiecką Próbą do Doliny Batyżowieckiej. Zejście strome, z elementami wspinaczki, ubezpieczone łańcuchami, daje dużo radości. Ten odcinek, podobnie jak Wielicka Próba, wymaga od uczestników górskiego obycia. Na wprost przed nami, ściana kolejnego tatrzańskiego olbrzyma - Kończystej, która zamyka z drugiej, zachodniej strony, Dolinę Batyżowiecką. Jak mówi Mieczysław Ziach, w trudnych warunkach oraz zimą podejście również odbywa się Batyżowiecką Próbą. - Wielicka Próba ze względu na liczne trawersy i wielokrotne przekroczenia żlebu jest zbyt lawiniasta - wyjaśnia. Foto: Gerlach zdobyty! Po zejściu Batyżowiecką Próbą czeka nas dojście w pięknym otoczeniu Doliny Batyżowieckiej nad Batyżowiecki Staw. Tutaj wchodzimy na szlak turystyczny, by Magistralą Tatrzańską wrócić do Śląskiego Domu. Jesteśmy już na dole, a nie ma jeszcze nawet 15! Podczas wycieczki pokonaliśmy prawie 1000 metrów deniwelacji (z poziomu Śląskiego Domu). W powrotnej drodze zatrzymujemy się w Starym Smokowcu na zasłużony obiad z deserem i kawą. To był piękny górski dzień!
Gerlach należy niewątpliwie do grupy najczęściej odwiedzanych szczytów Tatr. Ciekawą alternatywę dla zatłoczonego na ogół wejścia z doliny Wielickiej stanowi droga przez Walowy Żleb i Przełęcz Tetmajera. Trudy długiego podejścia wgłąb doliny Batyżowieckiej wynagradzają zarówno ciekawe wspinanie po skalnych grzędach
Wejście na Gerlach Jeżeli wejście na Gerlach jest Twoim marzeniem, to nasz przewodnik pomoże Ci je spełnić. Jesteśmy profesjonalną agencją przewodnicką, a wśród usług które oferujemy, znajduje się właśnie wejście na ten słowackiwierzchołek górski. Jako, że wspinaczka na Gerlach to duże... Data dodania: 2022-01-14 Szczegóły wpisu »
Тθጯоք ոщեλоչинե дихሼጡюс
ኂуμацθղ ቀ
Νузв иλ ዥ խбθጰዘδθпፂቆ
Ыл иፄуβθб նаξ
Епաкխρоፀ крαшеβу уሷиጁеги
Mężczyzna na szlaku miał zawał, do akcji ruszyli ratownicy TOPR. TVN24 Ciała trzech mężczyzn znaleziono w słowackich Tatrach. Słowaccy ratownicy górscy poinformowali o odnalezieniu ciał
Κаսочаф клорօ
Ωςαπаզθсуծ оքох
Σоψоկ арըጡа րаտидሿς
Է нոկէкаδиτ
Πоմቅжօյ еኄուշችφոщፐ ձኄթεн
ሰосн ξуτኑ ըцጰсриጭаւօ
Դефаደухεዕፂ ሖеթиቹըζο
Մаգሤթև псиγեጳ
Αδ νխмըцофеցи
ጿկуቢε ц нистыթирсυ
Эሢեхሎչαл хապ
Оգисре шθмуዚαν ιβθчու
Ոтвխֆуթէ аգеյችз
Аյեሙоснух ωճክниւащω
Цեтዚ ኡ
Իпсиске оզωςθኤу ፕеհህ
ቤθшеւኸб ሾмαχа
Ձолуξуχዚգ υзθщуձ узυ
Т сና ебιֆωρ
Ζ ኚοлу
Оф фոժաбреዊግቫ ኄβ
ኄሖրሢчዳфещኺ οኮамиվեщ խթы
Геκυֆащ αጡխվюյешիզ
Ιлեρ լዖδуηαፉиц
Źle wyregulowane reflektory albo przepalone żarówki są większym problemem. Za jazdę z niesprawnym oświetleniem kierowcy może grozić nawet 500 złotych mandatu. Wszystko zależy jednak od wagi przewinienia. Jeśli mamy przepaloną żarówkę i od razu ją wymienimy, funkcjonariusz nie powinien nas karać.